sobota, 22 lipca 2017

Fruttini sorbet do ciała truskawka i karambola-opinia




Podróż w czasie, czyli zapomniany sorbet do ciała Fruttini.


Markę Fruttini kocham i podziwiam od zawsze. Czyli mniej więcej od momentu, gdy kupiłam ich krem do ciała o zapachu mlecznej pomarańczy. Ten zapach uwiódł mnie i obiecywał słodką rozkosz. O ile tego zapachu po sklepach było pełno na równi z zapachem wiśniowym, to na sorbet do ciała o zapachu słodkiej truskawki i karamboli trafiłam raz i to przypadkiem. Nie było siły, musiałam go mieć. Tym bardziej, że przez opakowanie widać konsystencję i kolor kosmetyku. A ma on postać gęstego różowo-pomarańczowego kiślu z migoczącymi drobinkami. Czyż nie brzmi uroczo? Na żywo wygląda przesłodko. Okazało się, że w internecie w owym czasie można było zakupić całą serię takich magicznych kosmetyków o przepięknym słodkim i uderzającym do głowy zapachu truskawki. Takie były nawet internetowe opinie. Zapach co prawda bardziej przypomina mi słodką poziomkę, ale przecież od poziomki do truskawki krótka droga więc niech będzie truskawka:)





Jak już wspomniałam, kosmetyk ma konsystencję kiślową, na szczęście nie lepką, a może nawet lepiej określić to mianem żelu. Jest na pewno inny od dotychczas stosowanych kosmetyków do pielęgnacji ciała. I dumna nazwa "sorbet" mówi sama za siebie. Zatem sorbetu bierzemy niedużą ilość i smarujemy nim ciało. Zaczynamy od niewielkiej ilości, ponieważ po pierwsze jest wydajny, po drugie zastosowany w nadmiarze będzie się długo wchłaniał i lepił na skórze. Przy niewielkiej ilości efekt jest zadowalający. Szybko się wchłania i skóra po chwili jest nawilżona i cudownie pachnąca.




Producent obiecuje nam wzmocnienie skóry oraz intensywną jej regenerację. Kosmetyk zawiera witaminy B3, B5, C i pantenol, a także magnez, potas i wapń. To wszystko ma za za zadanie sprawić, że nasza skóra będzie gładka, miękka i cudownie nawilżona. Dodatkowo orzeźwiające aromaty owoców mają dodawać energii i wigoru.



Ogólnie kosmetyk od pierwszego użycia skradł moje serce, a zmysły go pokochały. Ciało pachnie po nim bardzo, bardzo intensywnie owocowym koktajlem, a drobinki nadają skórze promienny wygląd. Szczególnie fajnie wygląda nasmarowana nim opalona skóra, bo oprócz podkreślanej opalenizny, nabiera ona również promiennego blasku. Wszystko byłoby cudownie gdyby nie to, że już od jakiegoś czasu nie widziałam kosmetyków Fruttini na półkach sklepowych. Jedynie internet mówi nam, że marka Fruttini ma nową szatę graficzną swoich kosmetyków i stacjonarnie ich nie zobaczymy. Bardzo tego żałuję, bo swego czasu były one kosmetycznym hitem, a ich zapachy rozkochiwały w sobie kobiety już od pierwszego użycia.




Nie pozostaje mi nic innego jak wizyta u naszych zagranicznych sąsiadów lub zakup nowej serii przez internet. Na razie się jeszcze waham, bo lubię jednak powąchać kosmetyk przed zakupem, niż w ciemno zamawiać przez internet.




Pamiętacie kosmetyki Fruttini? A może próbowaliście nowej serii? Mnie bardzo ciągnie do wersji arbuzowej i może kiedyś uda mi się przetestować.

2 komentarze:

  1. Wow ale czadowo wygląda :D Miałam z tej firmy balsam, ale nie odpowiadał mi do końca. Myślę, że z tym produktem byłoby inaczej, chętnie wypróbowałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana ten zapach jest boski i długo się utrzymuje. Warto było kupić dla samego zapachu....

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)