Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I love Cosmetics. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I love Cosmetics. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 maja 2020

Wariacja zdjęciowa z marką I Love Cosmetics w roli głównej

Wariacja zdjęciowa z marką I Love Cosmetics w roli głównej


I love Cosmetics

Markę I Love Cosmetics poznałam półtora roku temu. To właśnie wtedy użyłam ich kosmetyku pierwszy raz. Wcześniej widywałam te produkty w Hebe i tak się zbierałam, że w końcu się nie zebrałam i ich nie kupiłam. Za to dostałam je do recenzji. Był to krem do rąk kokos,  masło do ciała malina i żel pod prysznic truskawka. Od tego czasu w moje ręce wpadło już sporo kosmetyków I Love Cosmetics zarówno z serii podstawowej jak i z serii bardziej ekskluzywnej Signature. Miałam nawet świeczkę zapachową tej marki. Jeszcze trochę mi jej zostało. 

W dzisiejszym poście będzie nietypowo, ponieważ zrobiłam ostatnio sesję zdjęciową z kosmetykami I Love Cosmetics  i chciałabym pokazać Wam wszystkie zdjęcia, które z tej sesji wybrałam. 

Przedstawiam Wam moją wariację z marką I Love Cosmetics.  Wszystkie zdjęcia będziecie mogli zobaczyć również na moim INSTAGRAMIE

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics

I love Cosmetics


Co myślicie o tych zdjęciach?

poniedziałek, 16 marca 2020

I Love Box Standard luty - zachwycająca zawartość

I Love Box Standard luty - zachwycająca zawartość


Luty był dla mnie przełomowy jeśli chodzi o pudełko niespodziankę I Love Box. Pierwszy raz miałam dylemat, którą wersję wybrać. Najpierw miało to być premium by blogerka/ youtuberka Tina H. Skoro Tina tworzyła zawartość, to wiedziałam, że będzie to hit. Ale z drugiej strony po zapowiedziach produktów z boxa nie zdecydowałam się na niego, bo nie wszystkie kosmetyki by mi odpowiadały. Za to gdy dowiedziałam się, że pudełko standard, choć tańsze i niby powinno być mniej atrakcyjne, będzie miało głównie markę OH!Tomi, musiałam je mieć.

Zapraszam Was na recenzję cudownie pachnącej zawartości pudełka standard I Love Box z edycji lutowej. Cud, miód i malina, to tak w skrócie.


Jak wspomniałam na początku, w pudelku standard zagościła głównie marka OH!Tomi, którą poznałam dzięki I Love Box. Do tej pory miałam tylko świeczki, które oprócz słodkich opakowań, mają świetne zapachy. Teraz przyszedł czas na pielęgnację. W pudełku znalazłam peeling do ciała, piankę do mycia i masło do ciała oraz mydło w kostce. Jako piąty kosmetyk w pudełku znalazła się mgiełka zapachowa dobrze znanej mi i lubianej marki I Love Cosmetics.

Poszperałam trochę w internetach i zawartość wszystkich boksów standard była właśnie taka, tylko kosmetyki różniły się zapachami.

Moją recenzję kosmetyków z tego boxa powinnam zacząć od krótkiego wstępu. Jestem gadżeciarą i nie mam nic na swoją obronę w tym temacie. Lubię gdy jest ładnie, kolorowo i gdy pięknie pachnie. Wtedy jestem kupiona. I właśnie box standard mnie tym zachwycił. Spełnia bowiem moje trzy kryteria ku jego drodze do fantastyczności. A, że kryteria były tylko trzy, to zwyciężył. Wszystko do siebie pasuje i mogę użyć wszystkich kosmetyków podczas jednego rytuału pielęgnacyjnego. Zawartość jest super! 

Jak wspomniałam, w boxie były 4 produkty marki OH!Tomi. Czy Wy też uważacie, że mają słodkie opakowania. Może poza mydłem. Ale te puszeczki są obłędne. 



Pianka do mycia ciała kolekcja Dreams. Piankę dostaniecie w różnych wariantach zapachowych. Mam wersję zapachową Rainbow. Zapach ma mydlany, cytrynowy. Lekka, puszysta, z małymi peelingującymi drobinkami. Dobrze się pieni i szybko można ją spłukać. Nie wysusza skóry, za to ją wygładza i delikatnie nawilża. 

Cena : 42.90 zł



Peeling do ciała kolekcja DreamsCukrowy peeling do ciała o mocno owocowym zapachu - wersja sunshine to cudo nad cudami. Kosmetyk to mocny zdzierak, który świetnie wygładza skórę i pozostawia na niej delikatny tłusty film. Peeling zawiera w składzie masło shea i witaminy A i E. 

Cena: 58.90 zł 



Masło do ciała kolekcja Dreams. Zapach to masło ma obłędny. Pachnie grejpfrutem. Mam świeczkę o takim samym zapachu. Masełko zawiera w swoim składzie masło shea i olej awokado. Jest dość tłuste i pozostawia na skórze delikatny tłusty film. Ale za to bardzo przyjemnie odżywia skórę i w mig rozprawia się z suchą i szorstką skórą.

Cena 64.90 zł



Produktem, który bardzo mnie zaskoczył jest mydło w kostce ALOHA. W pierwszej chwili nie byłam zadowolona, że jest w boksie. Ale teraz, gdy ręce myjemy 1000 razy dziennie okazało się świetnym produktem. Zapach mydło ma obłędny: świeży, mocny, aromatyczny. Pachnie w całej łazience i choć leży w mydelniczce na umywalce już dobrych kilka dni, to ciągle pachnie. I na skórze ten zapach również się utrzymuje długo. Na plus działa również wygląd kosmetyku.

Mój synek lat 2.5 bardzo lubi myć rączki tym mydełkiem i zauważyłam, że dużo łatwiej jest go przekonać do ich mycia, niż zwykłym mydłem w płynie. Mamy bajerancki pojemnik na mydło z Angry Birds. A wystarczyło kupić mydło w kostce, by go przekonać. Szok!

Mój wariant zapachowy Pineapple Smoothie.

Cena 24.90 - uważam, że szalona.


Ostatnim kosmetykiem, który bardzo mi się podoba jest mgiełka do ciała od I Love Cosmetics. Markę znam i lubię, ale mgiełki wcześniej nie używałam. W boxie trafiła mi się wersja zapachowa: mango i papaya. Mgiełka nie jest mocna, a jej zapach owocowy i bardzo przyjemny. Lubię kosmetyk używać w ciągu dnia, ale również wieczorem po umyciu psikam nim piżamę. Nigdy wcześniej tak nie robiłam, a teraz mam z tego wyjątkową przyjemność. 

Cena 12.90 zł


Jak widzicie kosmetyki z boxa są świetne. Tak jak wspomniałam, uwielbiam gdy coś jest ładne i pięknie pachnie. A tu niezaprzeczalnie tak jest. Zwróćcie również uwagę na to, że box kosztuje 69.99 zł plus 10 zł koszt wysyłki. Dla osób, które lubią markę OH!Tomi i kupują ich kosmetyki cena jest świetna. Wszystkie ceny regularne macie podane przy produktach. Samo masło do ciała kosztuje prawie tyle co box, więc uważam, że to pudełko, to był świetny interes. 



Kosmetyki OH!Tomi możecie kupić w sklepie notino.pl gdzie obecnie jest duża obniżka na  tę markę. Ale mimo obniżki i tak w boxie wyszły te produkty dużo taniej.


Jak Wam się podoba zawartość boxa standard? 



























poniedziałek, 15 lipca 2019

I Love Box Premium edycja czerwcowa

I Love Box Premium edycja czerwcowa


Cześć Dziewczyny!

Pewnie już słyszałyście o tym, że jedno z najbardziej znanych pudełek kosmetycznych zwija swój interes, zostawiając bardzo duży niesmak u subskrybujących je dziewczyn. Dawno nie czytałam tylu niepochlebnych opinii na profilu żadnej firmy, co u SB. Ale tak to jest, jak się nie jest do końca fair w stosunku do swoich klientów.

A jak się miewa mój ulubiony I Love box? Całkiem niezłe. Lipcowy pudełko by Agata ( YouTube Pokój Agaty) sprzedało się tak szybko, że chyba nikt się tego nie spodziewał. Czy można mówić o sukcesie I Love box? Zdecydowanie tak.


Tym czasem mam dla Was open box z recenzją czerwcowej edycji pudełka Premium. Trochę późno, wiem, ale byłam na urlopie i zrobiłam sobie tygodniową przerwę od pisania. Każdemu się w końcu wypoczynek należy.


Czerwcowy I Love box jest moim pierwszym pudełkiem Premium, a jego zawartość prezentuje się następująco.



Zaczniemy może od Balmi. Pielęgnacyjne masełko do ust gościło u mnie na blogu i Instagramie już wielokrotnie. Napisałam Wam obszerną recenzję tego kosmetyku. Link do niej macie tu. Co tu dużo mówić. Kosmetyk jest rewelacyjny. Balmi było gratisowym produktem z okazji 6 pełnych edycji pudełka.

Cena ok 24 zl , waga 7 g.




Kolejny produkt to dla mnie nowość. Nie tyle pod względem marki, bo I love Cosmetics znam bardzo dobrze, ale nie wiedziałam, że ma w swojej ofercie peelingi do ciała, a raczej to przeoczyłam. Dziewczyny ten kosmetyk to największe zaskoczenie tego boxa. Jego działanie może nie jest czymś niezwykłym, bo ma złuszczać martwy naskórek i robi to dobrze. Ale jak on pachnie! Ten zapach o nazwie Lemon Meringue przypomina mi waniliowe ciasteczko z cytrynowym kremem. Rewelacja. Dla tych z Was, którzy lubią spożywcze zapachy, peeling będzie strzałem w 10. Kosmetyk jest gesty, ale w połączeniu z odrobiną wody obficie się pieni. Jego konsystencja przypomina cukrową piankę, w której wyczuwalne są cukrowe drobinki. Po użyciu peelingu skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. Zapach utrzymuje się na skórze co prawda nie w tak intensywnej wersji jak w pudełku, ale jest wyczuwalny. To nie jest olejkowa wersja peelingu, więc możecie spokojnie użyć później balsam czy olejek do ciała.

Pojemność 200 ml, cena 49 zł.



Trzecim kosmetyki, który znalazłam w boxie jest Olejek ultranawilżający Emolio Go Nature. O marce słyszałam, lecz nie używałam wcześniej ich produktów. Olejek ultranawilżający jest w 100 % wegański, a jego składniki w 98 % pochodzenia naturalnego. Jego zadaniem jest nawilżyć i pielęgnować suchą skórę całego ciała. Jest bezpieczny dla dzieci i kobiet w ciąży oraz dla osób borykających się z problemem skóry atopowej. Może być używany solo, jako dodatek do kąpieli czy olejek do masażu. Zapach ma lekko iglasty, choć w jego składzie jest naturalny olejek eteryczny o zapachu lawendy i to on raczej powinien dawać zapach. Na szczęście dla mnie zapach lawendy jest słabo wyczuwalny. Olejek szybko się wchłania i po chwili przynosi ulgę suchej skórze.

Pojemność 50 ml, cena 69 zł. Opakowanie z pompką.



Kremów do rąk nigdy za wiele. I tą zasadą kierowała się osoba, która przyczyniła się do tego , że w czerwcowym I Love box pojawił się krem do rąk. Marka Duft&Doft to koreańskie kosmetyki, których znakiem charakterystycznym są piękne zapachy. Tym razem nie jest inaczej, bowiem krem do rąk Scan Dilicious pachnie obłędnie. Nawet mój mąż się mnie zapytał, co się tak wyperfumowałam, skoro nigdzie nie wychodzimy. Ale przyznał, że zapach mu się podoba, więc bardzo mnie to cieszy. A jak z działaniem? Nawilża i pielęgnuje i nie lepi się, co jest dla mnie bardzo istotne. Kremik ma ładne opakowanie. Idealne do zdjęć na Instagram:)
Pojemność 50 ml , cena 29.90 zł



Matowa pomadka w płynie Artdeco. To był bardzo odważny krok, by wrzucić do kosmetycznego boxa pomadkę do ust w takim kolorze. Połączenie fioletu, śliwki i koloru bordowego nie u każdego się sprawdzi i nie każdy będzie z niego zadowolony. Co ja myślę o tym kolorze? Jest świetny. Wyznaję zasadę, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Beżów, różów, czerwieni mam w domu dwa wielkie pudła, bo bardzo lubię kupować pomadki. A takiego koloru nie mam i jestem bardzo zadowolona, że go dostałam. Informacja dla tych co psioczyli, że kolor nie taki - box kosmetyczny to nie mus, on ma mam sprawić frajdę. A dla mnie właśnie frajdą było przetestowanie pomadki do ust w takim kolorze.

Cena ok 33 zł, waga 3.5 g.




Ostatnim produktem, który znalazłam w swoim czerwcowym boxie jest Rewitalizujący krem do nóg i stop Ph5.5 Seba Med. Kremów do stóp w moim przypadku tak jak kremów do rąk, nigdy za wiele. Mam tak bardzo suchą skórę, że mogłabym się nimi smarować od rana do nocy. Co mogę powiedzieć o tym kremie? Lekki, ale przyjemnie nawilżający. Dobrze pielęgnuje i odżywia skórę i faktycznie wolniej ulega ona wysuszeniu. dodatek olejku miętowego sprawia, że krem działa odprężająco na skórę i choć nie ma na niej uczucia chłodu, to stopy po zastosowaniu kremu wydają się "lekkie". Fajny produkt. 

Cena 26.40 zł, pojemność 75 ml.

Do kosmetyków była dołączona również taka próbka. To krem marki Aquayo. Czyżby zapowiedź kolejnych ciekawych produktów w nowych edycjach boxa?


To by było na tyle. Jestem bardzo zadowolona z zawartości mojego czerwcowego boxa Premium i kolejny raz mówię Wam, że I Love box ma duży potencjał. Co myślicie o zawartości tego boxa?

































czwartek, 30 maja 2019

Oczyszczanie twarzy z piankami Swiss Pure

Oczyszczanie twarzy z piankami Swiss Pure

Oczyszczanie twarzy to jeden z podstawowych, jeśli nie najważniejszych kroków w pielęgnacji mojej skóry twarzy. U mnie nie ma zmiłuj i nie ważne jakbym była zmęczona, to twarz zawsze umyję przed pójściem spać. Jak wiecie, dostałam do recenzji dwa pudełka I Love box i właśnie w nich znalazłam pianki oczyszczające Swiss Pure, o których chciałabym Wam  dziś opowiedzieć. 


Alpine Herb Deep Cleansing Foam czyli pianka oczyszczająca do skóry mieszanej i tłustej. Choć na opakowaniu dokładnie nie jest określone do jakiego rodzaju skóry jest przeznaczony kosmetyk, to od razu mówię Wam, że pianka ma działanie lekko wysuszające i może być stosowana raczej do skóry mieszanej lub tłustej, a najlepiej tłustej. 


Głównymi składnikami kosmetyku są zioła z nieskazitelnie czystych Alp. Kosmetyk ma postać gęstego żelu o zbitej, ale piankowej strukturze. Nie jest to typowa pianka do oczyszczania twarzy. Kosmetyk łatwo się nakłada dzięki miękkiej i bardzo elastycznej plastikowej tubie. Pianka świetnie oczyszcza skórę. Nie podrażnia jej, ale lekko wysusza. Mam także wrażenie, że reguluje wydzielanie sebum. Myję nią całą twarz łącznie z powiekami i nie mam żadnych dolegliwości. Wiadomo, że do oczu jej nie pcham, ale podczas mycia czy spłukiwania nic mnie nie nigdy w tych okolicach nie piekło. Odkąd piankę dostałam, to używam jej praktycznie codziennie i jestem z niej bardzo zadowolona. 

Opakowanie ma pojemność 150 ml ale wierzcie mi, że pianka jest tak wydajna, że starczy Wam na długi czas.

Skład: Water,Glycerin,Palmitic Acid,Lauric Acid, Stearic Acid,PEG-32, Butylene Glycol, Potassium Hydroxide, Myristic Acid, Glyceryl Stearate, Cocamidopropyl Betaine, Fragrance, Phenoxyethanol, Sodium Chloride, Arachidic Acid, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, apric Acid, Disodium EDTA, Sambucus Nigra Flower Extractm, Polyquaternium-7, Sodium Benzoate, Hyssopus Officinalis Extract, Peucedanum Ostruthium Leaf Extract, Marrubium Vulgare Extract, Citric Acid, Potassium Sorbate, Veronica Officinalis Extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Malva Sylvestris (Mallow) Extract, Primula Veris Extract, Alchemilla Vulgaris Extract, Achillea Millefolium Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract 


Drugim produktem jest The Mild Edelweiss Cleaning Foam czyli pianka do skóry wrażliwej. Łagodna pianka oczyszczająca na bazie ekstraktu z szarotki alpejskiej. Jest przeznaczona do oczyszczania twarzy i zmywania makijażu, jednak ja nie używam tego typu produktów do demakijażu. Makijaż zmywam innym kosmetykiem, a pianki używam jako typowy produkt do oczyszczania. Kosmetyk nie zawiera sztucznych barwników i substancji zapachowych. Ma postać gęstego, bezbarwnego żelu, który w kontakcie z wodą i po rozsmarowaniu na skórze tworzy pianę. Ja bym tego kosmetyku w ogólne nie nazywała pianką, a żelem, który się pieni. Pianka oczyszcza skórę bardzo dokładnie, ale trochę ciężej jest ją zmyć ze skóry niż wersję zieloną. Kosmetyk nie podrażnia, a powstałe wcześniej podrażnienia koi.


Pojemność 150 ml 

Skład: Water, Lauryl Hydroxysultaine, Myristic Acid, Lauric acid, Cocamidopropyl Betaine, Potassium Hydroxide, Sodium Chloride, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Palmitic Acid, Capric acid, Glycerin, Leontopodium Alpinum Extract, Citric Acid, Sodium Benzoat, Potassium sorbate


Oba produkty zostały wyprodukowane w Korei. Jestem zadowolona z działania obydwu pianek, ale moim zdecydowanym faworytem jest wersja zielona. Kosmetyki koreańskie są coraz bardziej popularne w Polsce i wcale się nie dziwię. Pianki Swiss Pure to moje pierwsze koreańskie kosmetyki i już mam ochotę na więcej.....


Znacie produkty marki Swiss Pure?




*Zdjęcia obrazków pochodzą z gazety Skarb








wtorek, 21 maja 2019

Kolorówka z Randki w ciemno od I Love box

Kolorówka z Randki w ciemno od I Love box


Uwielbiam testować kolorowe kosmetyki. W swojej kolekcji mam ich bardzoooo dużo, ale zawsze mam ochotę na więcej. W Randce w ciemno, którą dostałam do testów od I Love box znalazłam kilka makijażowych propozycji do testów.


Paletka do konturowania Duo Contouring Powder Make Up Factory to jest mój hit marcowego I Love Box ale znalazłam taką samą również w Randce w ciemno. Numerek mojej paletki tym razem to 07. Różnica między nr 15 a 7 jest taka, że brązer w 7 jest trochę jaśniejszy i w cieplejszej tonacji, patrząc po tym jak wygląda w opakowaniu. Jednak na skórze nie widać prawie różnicy.



Zarówno brązer jak i puder rozświetlający/rozświetlacz są delikatne i naturalne. Przy ich użyciu podkreślimy nasze naturalne piękno. Zrobimy makijaż "no make up" i odświeżymy wygląd naszej skóry. Będzie wyglądać naturalnie i dziewczęco. Uwielbiam obie paletki. Odkąd dostałam nr 15 używam jej do każdego makijażu i uważam, że jest to świetny produkt. Dla mnie to hit obu pudelek. 

Cena ok 120 zł 


Camouflage Cream Catrice Cosmetics czyli korektor w kremie, to pierwszy produkt marki, który mam przyjemność używać. Lubię wszelkiego rodzaju korektory, ponieważ moja skóra twarzy daleka jest od ideału.


Produkt zamknięty jest w małym poręcznym słoiczku. Idealny do torebki. Stopień krycia średni. Na opakowaniu nie widzę numerka, więc nie wiem jak nazywa się ten kolor, ale jest dość jasny. 

Cena ok 13 zł 

W Randce w ciemno znalazłam 3 produkty do malowania ust marki Golden Rose. O ich pomadkach matowych w płynie jest już głośno w internecie. Bardzo chciałam przetestować jedną z nich i właśnie mi się udało. A mowa o:


Lonstay Liquid Matte Lipstick Golden Rose - matowa pomadka w płynie w odcieniu 24. Kolor to taki nudziak zmieszany z brązem i szarością. Pomadka ma wygodny pędzelek. Łatwo się ją nakłada i po chwili mamy piękne matowe usta. 


Kolor jest trwały. Pomadka nie rozmazuje się i nie zjada. Ale za to by ją zmyć najlepiej sięgnąć po dwufazowy płyn do demakijażu. Unikniecie wtedy tarcia. Płyn micelarny nie dał rady jej zmyć. 

Cena 19.90 


Velvet Matte Golden Rose kremowa matowa klasyczna pomadka w odcieniu 60. Jak to się potocznie mówi "klasyczna szminka".


Ładny różowy kolorek. Brak problemów z aplikacją. Przyjemnie się nosi, ale trwałość średnia.

Cena 12.90


Matte Lipstick Crayon Golden Rose - aksamitna matowa pomadka w kredce w odcieniu 26. Lubię bardzo pomadki w kredce i chętnie po nie sięgam.


Mój kolorek to nudziak. Dla mnie ten kolor jest trochę za blady. Trwałość średnia, jednak pomadka przyjemnie się nosi i nie wysusza ust. 

Cena 12.90 


W Randce w ciemno znalazłam również Brow & Lash Brush And Comb Golden Rose - dwustronną szczoteczkę do brwi i rzęs - Golden Rose, która zawsze jest przyjemnym gadżetem. Pędzelków i szczoteczkę nigdy za wiele. 

Cena 8.90 


Moimi faworytami są zdecydowanie Paletka Make Up Factory i pomadka Velvet Matte, które uważam za dwie najlepsze propozycje mojej Randki w ciemno jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe. Na zdjęciu możecie zobaczyć jak wyglądam, gdy na mojej twarzy jest tylko ta pomadka. Nic więcej nie trzeba, a efekt podoba mi się bardzo. 


Coś Was zainteresowało z tej kolorówki ?