sobota, 24 czerwca 2017

Olejek w balsamie Kwiat Wiśni i Olejej Jojoba od Nivea-opinia

Olejek w balsamie Kwiat Wiśni i Olejej Jojoba od Nivea-opinia


Olejek w balsamie czyli innowacja w pielęgnacji.



Opis ze strony producenta.


Olejek w Balsamie NIVEA® Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba zapewnia Twojej skórze pielęgnację, o jakiej marzyłaś. Ten rozpieszczający zmysły, szybko wchłaniający się balsam zawiera drogocenny olejek jojoba, a jego formuła pozostawi Twoją skórę głęboko nawilżoną przez wiele godzin. Lekka konsystencja balsamu nie pozostawia kłopotliwej, lepkiej warstwy i sprawia, że Twoja sucha skóra zyskuje naturalny, gładki, promienny wygląd. Zmysłowy, delikatny zapach kwiatu wiśni obudzi Twoje zmysły. Stosuj do codziennej pielęgnacji i ciesz się gładką, nawilżoną skórą. Produkt przebadany dermatologicznie.
  • Zawiera cenny olejek jojoba. 
  • Zapewnia głębokie, 24-godzinne nawilżenie. 
  • Szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. 
  • Przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej i normalnej. 
  • Zapewnia skórze gładki i promienny wygląd .



Moja opinia.


Dzięki uprzejmości portalu wizaz.pl miałam przyjemność przetestować nowość od marki Nivea czyli olejek w balsamie. Bardzo chciałam dostać go do testu, bo nowości tej marki są zawsze wielkim hitem kosmetycznym. Przy okazji wizyty w drogerii sprawdziłam warianty zapachowe i wybrałam sobie kwiat wiśni i olejek jojoba . Zakwalifikowałam się do testu i tak zaczęła się moja przygoda z olejkiem w balsamie...



Olejek w balsamie zamknięty jest w plastikową butelkę o pojemności 200 ml. Jak pierwszy raz zobaczyłam opakowanie, to byłam trochę zawiedziona. Kto robi balsam o pojemności 200 ml? Przecież tego zaraz nie będzie. Oj jakże się myliłam. Kosmetyk jest tak wydajny, że zdecydowanie starczy na dłuższy niż przewidywałam czas. Może dlatego, że ma bardzo rzadką jak na balsam konsystencję. W końcu to nie taki zwykły balsam, bo zawiera w swoim składzie drogocenny olejek jojoba i przez to jego konsystencja jest rzadsza od innych tego typu kosmetyków. Balsam świetnie się rozprowadza i po chwili skóra go wchłania. Nie ma tłustej warstwy, nic się nie przykleja i nie oblepia skóry. Uwielbiam to uczucie gdy balsam po nałożeniu tak szybko się wchłania. A skóra po aplikacji jest gładka, miękka i cudownie nawilżona...




Co zyskujemy dzięki połączeniu olejku z balsamem do ciała ? Niezwykle lekki i szybko wchłaniający się kosmetyk, który w krócej niż 1 minutę wygładzi, nawilży i ukoi naszą skórę a także sprawi, że będzie ona gładka niczym jedwab. Kosmetyk nie pozostawia lepkiej warstwy, co czynią niektóre balsamy i olejki. Nie jest to również tłusta warstwa, więc kosmetyk nie brudzi ubrań i ich nie plami. Lekka konsystencja pozwala na używanie balsamu nawet w upalne dni, bo nie zatyka on porów skóry. Zapach, który oferuje nam NIVEA to w moim przypadku kwiat wiśni. I choć na początku myślałam, że będzie on pachniał wiśniowo to się myliłam. Jako dziecko bawiłam się w sadzie, gdzie rosły drzewa wiśniowe. Ich kwiaty miały cudowny słodki zapach. Nie nachalny i mdły ale cudowny. Nivea doskonale oddało zapach kwiatu wiśni, właśnie w swoim balsami i jest on dokładnie taki jak zapamiętałam z dzieciństwa. Idealna propozycja dla wszystkich kobiet, które oczekują od swojego balsamu czegoś więcej niż tylko zwykłej pielęgnacji.

Moje ciało pokochało olejek w balsamie. A Wy miałyście już przyjemność wypróbować nowość od Nivea ?

Nivea Invisible Black&White Pure- opinia

Nivea Invisible Black&White Pure- opinia


Black or White?





Informacje ze strony producenta.

NIVEA Antyperspirant INVISIBLE Pure spray for Black&White to antyperspirant opracowany we współpracy z ekspertami z dziedziny tekstyliów, by zapewnić Ci mocną i niezawodną ochronę przed poceniem się, bez ryzyka pobrudzenia ubrań. Spray nie pozostawia białych plam na czarnych ubraniach ani żółtych na białych. Czarne bluzki i sukienki pozostają czarne, a białe – białe, bez przebarwień i smug. Unikalna formuła chroni Cię przed nadmiernym poceniem się przez 48 godzin i pomaga zachować pierwotny kolor ubrań. Przezroczysta ochrona nie pozostawia śladów – cokolwiek na siebie założysz. Antyperspirant opracowany we współpracy z Międzynarodowym Instytutem Tekstylnym Hohenstein. 
  • Nie pozostawia białych śladów na czarnym ubraniu. 
  • Chroni przed powstawaniem żółtych plam na białym ubraniu. 
  • 48h skuteczna ochrona antyperspirantu i delikatna pielęgnacja NIVEA. 
  • Bez alkoholu i barwników. 
  • Tolerancja dla skóry potwierdzona dermatologicznie. 
  • Cena 8,99 za 150 ml. 


Moja opinia.

Jeśli szukasz skutecznej ochrony przed potem, a zarazem pielęgnacji na miarę kosmetyków NIVEA to usiądź wygodnie i zapraszam do lektury. Dziś mam przyjemność przedstawić Ci nowy zapach antyperspirantu Nivea invisible for black&white pure. Nie bez przyczyny piszę nowy zapach.... Otóż Nivea ten antyperspirant wypuściła na rynek już jakiś czas temu, tylko miałam wcześniej przyjemność wypróbować go w wersji różowej. Różowa wersja od tej, o której dziś Ci opowiem różni się tylko zapachem. Jest bardziej słodka, bardziej perfumowana, bardziej kobieca. A niebieska, nasza dzisiejsza bohaterka ma zapach przesycony świeżością niczym pranie ściągnięte po wyschnięciu ze sznurka. Zapach jest bardziej stonowany, również kobiecy i intensywny, ale już nie przypomina słodkich perfum. Idealna propozycja dla mniej cukierkowych Pań:)




Zapach już znamy, teraz skupmy się na ochronie przed potem, bo przecież po to kupujemy dezodoranty. Ja nie pocę się jakoś drastycznie w sensie zapachowym. Może czasami zdarza mi się przy dużym wysiłku fizycznym trochę spocić nie ładnym, zapachem, ale to musi być bardzo duży wysiłek fizyczny. Pocę się tak, że faktycznie jestem mokra pod pachami i na plecach. Jednak zawsze szukam skutecznych rozwiązań, gdyby jednak ten zapach zrobił się dla mnie przykry. Otóż antyperspirant invisible szybko by się z takim zapachem rozprawił, to fakt. Z plamami od potu pod pachami również sobie radzi, a dodatkowo jego przyjemny zapach towarzyszy mi cały dzień. Dla mnie rewelacja. 




Kolejny wielki, wielki plus to ochrona ubrań. Jeśli kiedykolwiek miałaś ochotę wyrzucić swój dezodorant bo upaćkał na biało Twoją sukienkę czy koszulkę lub poplamił na żółto białą koszulę to wiedz, że Cię rozumiem. No może mniej w kwestii białych koszul ale białych plam to na 100 %. A jeszcze najgorsze są takie, które pokrywają materiał pod pachą lepką substancją,której niczym usunąć nie można i koszulki nadają się do śmieci. Tu nie ma takiego problemu. Na potrzeby artykułu przetestowane na białej bluzce i plam brak, na kolorowej odbarwień brak,a na czarnej koszulce śladów po talku czy innych lepkich substancji nie stwierdzono. Czyli jak Nivea obiecała, to słowa dotrzymała. Amen.



To można po depilacji czy nie ? Ja uważam, ze tak . Ale droga czytelniczko uważaj i nie traktuj mojej odpowiedzi dosłownie. Nie rób sobie depilacji woskiem lub depilatorem i nie psikaj od razu dezodorantem. Nawet ja tak nie robię. Ale czasem, gdy potrzebuję na szybko ogolić pachy maszynką i użyć zaraz po Nivea invisible, nic się nie dzieje. Także po takiej depilacji ja mogę, a Ty musisz sprawdzić to sama. PS. Choć oczywiście producent nie zaleca stosowania produktu na podrażnioną skórę. A może to nastąpić nawet w przypadku depilacji zwykłą maszynką. 



Kwestie opakowania również muszę poruszyć koniecznie. Dezodorant mamy w dwóch wariantach zapachowych, jak już wspomniałam i w dwóch pojemnościach 150 ml i 250 ml. Opakowanie jest wygodne. Dobrze leży w dłoni. Kolorystyka delikatna, nie nachalna. Nie czytając opisu od razu wiadomo, że nie robi plam na ubraniach, czyli grafik się postarał. Ma super dozownik/zamknięcie. Naciskane, ale przekręcane, także "nie naciśnie się" w torebce samo. Miałam kiedyś przypadek gdy spadł mi korek dezodorantu i ten poczuł się wolny i pod wpływem nacisku zaczął psikać sam w torebce. Nigdy więcej korków. Zamknięcie jest rewelacyjne.



Podsumowując, to była bardzo dobra inwestycja. Mam dwa zapachy antyperspirantu Nivea Invisible for Black&White Pure. Używam ich naprzemiennie i jestem bardzo zadowolona. Używałam kiedyś nawet wersji różowej w sztyfcie i była całkiem fajna. Zatem jest to produkt dla wszystkich, którzy od dezodorantu /antyperspirantu oczekują czegoś więcej. 














niedziela, 18 czerwca 2017

Test Konsumencki "Bądź Sexi Mama" podsumowanie udziału.

Test Konsumencki "Bądź Sexi Mama" podsumowanie udziału.

Jestem Sexi Mamą.........

W końcu przyszedł ten dzień, gdy chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat produktów Bielenda z serii Sexi Mama. Ale zanim to nastąpi może zacznę od początku. W maju zgłosiłam się do udziału w teście konsumenckim Oliwki w Żelu i Ujędrniającego Balsamu do Ciała z serii Sexi Mama od marki Bielenda. Test konsumencki organizowany był na stronie internetowej www.edziecko.pl a sponsorem było marka Bielenda. Do udziału w teście zostało zaproszonych 60 Pań, które zostały wybrane ze wszystkich zgłoszonych osób na podstawie zadania konkursowego. Trzeba było odpowiedzieć na pytanie : "Napisz nam, w którym tygodniu ciąży jesteś i co robisz, żeby czuć się Sexi Mama? Uzasadnij, dlaczego to Ty powinnaś otrzymać kosmetyki do testowania." Oczywiście udało mi się zakwalifikować i po kilku dniach otrzymałam kosmetyki do testu.



SEXI MAMA Skuteczna Oliwka w Żelu





Kilka słów ze strony producenta.....

Specjalistyczna oliwka w żelu o formule dostosowanej specjalnie do skóry kobiet w ciąży oraz po jej zakończeniu, polecana zwłaszcza od 4 miesiąca ciąży oraz w okresie karmienia piersią.

ŁAGODZI UCZUCIE SWĘDZENIA SKÓRY
INTENSYWNIE NAWILŻA I KOI SKÓRĘ
UJĘDRNIA I UELASTYCZNIA
ZAPOBIEGA POWSTAWANIU ROZSTĘPÓW


SKŁADNIKI AKTYWNE:

Oliwa z oliwek, Olej ze słodkich migdałów, Witamina E, D-Patnhenol

Pojemność: 150 g

DZIAŁANIE:

Długotrwale nawilża, doskonale regeneruje i wzmacnia wysuszoną i podrażnioną skórę kobiet w ciąży, zwiększa jej jędrność i elastyczność. Koi, likwiduje uczucie swędzenia i ściągnięcia skóry, wygładza nierówności. Oliwka, dzięki konsystencji żelu wyjątkowo łatwo się nakłada i rozsmarowuje.

EFEKT:

Gładka, miękka, jędrna, optymalnie nawilżona i ukojona skóra o zwiększonej odporności na powstawanie rozstępów. Uczucie ściągnięcia i swędzenia skóry na brzuchu zlikwidowane.

STOSOWANIE:

2 x dziennie wmasować oliwkę w wilgotną lub suchą skórę całego ciała, szczególnie w miejsca problematyczne: brzuch, pośladki, uda.

Moja opinia....

Może najpierw kilka słów o mojej skórze w ciąży. Otóż jest ona jednym wielkim suchym humorzastym potworem. Nigdy dotąd nie miałam większych problemów ze skórą. Fakt, czasem w zimie wysychała ale to normalne. Wtedy pomagał zwykły nawilżający balsam do ciała. Jednak gdy zaszłam w ciążę okazało się, że dotąd nie miałam pojęcia co to znaczy mieć suchą skórę. Otóż moja sucha ciążowa skóra swędzi tak, że momentami nie można wytrzymać. Lubi się łuszczyć, a nie posmarowana niczym przez jeden dzień zaczyna dla odmiany piec. Najgorsze są piersi, bo na nich potrafiły mi się robić rany, a skóra była tak podrażniona, że nie mogłam się do niej dotknąć. Tak było przez pierwsze 3 miesiące. Teraz ran na szczęście już nie mam, ale świąd i suchość pozostały. Zależało mi na kosmetyku mocno nawilżającym  i natłuszczającym szczególnie piersi i brzuch na noc, tak by nieprzyjemne uczucie ciągnięcia nie budziło mnie, bo tak spać się nie da. I muszę przyznać , że oliwka w żelu egzamin zdała. Trzeba najpierw bardzo mocno podkreślić, że nakładamy jej odrobinę, bo jest bardzo wydajna. Oliwka nie wsiąka w skórę tak jak balsam i nie wolno jej za dużo nakładać, bo wszystko będzie tłuste. Kosmetyk jest dość gęsty ale bardzo przyjemnie się go nakłada bo pod wpływem ciepła się rozpuszcza. Ma bardzo delikatny zapach podobny do oliwki dla niemowląt. Wielki plus za to, bo w ciąży jestem szczególnie wrażliwa na zapachy i wolę jak coś pachnie bardzo delikatnie. Oliwka doskonale pielęgnuje przesuszone partie ciała. Ja nakładam ją na brzuch, piersi i trochę na górną cześć pleców bo tam skóra także ulega przesuszeniu. Można użyć jej też na ramiona. Nóg nie smaruję bo tam skóra tak bardzo nie wysycha i wolę posmarować je balsamem antycellulitowym. 
Opakowanie kosmetyku wykonane jest z miękkiego plastiku z zamknięciem typu klik, co bardzo ułatwia stosowanie produktu. Wielki plus dla producenta za to, że kosmetyk jest fabrycznie zamknięty( otwór zgrzany folią jak w przypadku większości past do zębów) dzięki czemu miałam pewność, że nikt nie otwierał go przede mną i na pewno jest on świeży. Kosmetyk stosuję zazwyczaj wieczorem po kąpieli bo w dzień czuję dyskomfort, gdy skóra jest choć trochę tłusta. Natomiast w nocy spokojnie produkt może działać i pielęgnować moja skórę. Uwielbiam również wieczorne oliwkowe masaże brzucha, które robię sama, lub wykonuje je mój mąż. I jest to bardzo fajny sposób na to by tata dziecka uczestniczył w pielęgnacji skóry brzucha, gdyż podczas takich masaży lepiej można wyczuć ruchy dziecka. Choć producent poleca oliwkę od 4 miesiąca ciąży to ja ciężarna mówię Wam, że spokojnie można stosować ją od samego początku i skóra będzie Wam za to wdzięczna. 



SEXI MAMA Skuteczny Balsam Ujędrniający do Ciała ANTYCELLULIT


Kilka słów ze strony producenta.....

Specjalistyczny balsam ujędrniający do ciała ANTYCELLULIT o formule dostosowanej specjalnie do skóry kobiet w ciąży oraz po jej zakończeniu, polecany zwłaszcza od 4 miesiąca ciąży oraz w okresie karmienia piersią.

ZWALCZA OBJAWY CELLULITU
WYGŁADZA I UELASTYCZNIA SKÓRĘ
POPRAWIA ODPORNOŚĆ SKÓRY NA ROZCIĄGANIE

SKŁADNIKI AKTYWNE:

Hydromanil™, Algi Laminaria, Algi Chlorella Vulgaris, Centella Asiatica, Roślinna Witamina A, Olej Makadamia, Bluszcz

Pojemność: 200 ml

DZIAŁANIE:

Wysokie stężenie składników aktywnych o udowodnionym działaniu ujędrniającym i antycellulitowym, przyjaznych dla wrażliwej i delikatnej skóry przyszłej mamy, zapewnia szybkie, a jednocześnie bezpieczne działanie. Balsam skutecznie ujędrnia, uelastycznia i regeneruje osłabioną skórę, intensywnie nawilża, widocznie wygładza i wzmacnia naskórek. Centella Asiatica oraz Bluszcz skutecznie zapobiegają pojawianiu się cellulitu, redukują jego objawy i zapobiegają nawrotom. Algi Chlorella Vulgaris dodatkowo poprawiają strukturę skóry, zwiększają jej wytrzymałość na ciężar oraz odporność na rozciąganie. Preparat łagodzi podrażnienia i doskonale poprawia wygląd skóry kobiety w ciąży.


EFEKT:

Gładka, jędrna, elastyczna, doskonale nawilżona skóra o zwiększonej odporności na rozciąganie. Cellulit wyraźnie zredukowany.

STOSOWANIE:

2 x dziennie wmasować w skórę całego ciała, szczególnie w miejsca problematyczne, narażone na występowanie cellulitu.

 Moja opinia ....

Moja ciąża jest zdecydowania przyczyną powstawania większej niż zwykle ilości cellulitu na moich udach i pośladkach. Myślę, że winne temu jest zwolnione  życiowe tempo. Nie jestem już tak aktywna jak kiedyś, bo przeszkadza mi w tym brzuch...Dlatego też z miłą chęcią sięgnęłam po kosmetyk antycellulitowy. Niestety te używane przed ciążą musiałam oddać, bo nie mogłam ich już używać ze względu na skład. A tu proszę bardzo.... Bielenda wprowadza na rynek balsam antycellulitowy, który bezpiecznie mogę stosować w ciąży. I z chęcią go wypróbowałam. Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej butelce z zamknięciem typu klik, fabrycznie zapakowany, więc na pewno jest świeży. Po otwarciu ukazuje się nam biały balsam o dość gęstej konsystencji. Mimo tego przyjemnie się go nakłada i rozsmarowuje. Większość balsamów antycellulitowych po nałożeniu chłodzi lub grzeje skórę  i ich działanie jest jakby wyczuwalne. Tu nic takiego się nie dzieje. Czyżby nie działał? Działa, działa, nie martwcie się. Skóra po stosowaniu jest miękka i wyraźnie bardziej wygładzona i oczywiście przyjemniejsza w dotyku. Grudki i nierówności oczywiście po dwóch tygodniach stosowania nie zniknęły, ale są mniejsze, a skóra wygląda lepiej niż przed. Co mi się bardzo podoba w kosmetyku, to to, że można go stosować w ciąży, to po pierwsze. Po drugie dodatkowo nawilża suchą i wrażliwą skórę ciężarnej i zabezpiecza ją przed rozciąganiem. Łagodzi też pojawiające się podrażnienia. I wielki plus za zapach. Bardzo delikatny ale z wyraźną arbuzowa nutą, którą miałam przyjemność wyczuć już w innej serii kosmetyków Bielenda i zapach ten mnie zachwycił. Tu mamy wersję delikatniejszą, dostosowaną do wrażliwego nosa ciężarnych. Czy jestem zadowolona? A kto by nie był. Tym bardziej, że w ciąży nie bardzo co można stosować, a tu jeśli chodzi o serię Sexi Mama, mam duże pole do popisu i jest w czym wybierać.


Moje podsumowanie testu.....

Jestem jak najbardziej na tak. Moja ciężarna i humorzasta skóra również. Oba produkty sprawdziły się w 100% i jestem bardzo zadowolona, że mogłam je wypróbować. Z chęcią przetestuję również inne produkty z serii Sexi Mama. Komfort mamy będącej w ciąży to także komfort dla jej dziecka. Ja jestem zadowolona, a mój Bobas? Nie ma wyjścia i też musi:):)



Stosowałyście produkty Sexi Mama? Koniecznie zostawcie swoją opinię w komentarzu....

wtorek, 6 czerwca 2017

Oczyszczająca maseczka węglowa Carbo Detox do twarzy od Bielendy- recenzja

Oczyszczająca maseczka węglowa Carbo Detox do twarzy od Bielendy- recenzja
Nie ma to jak węglowa maseczka do twarzy:)



Opis ze strony producenta:

Aktywny węgiel,zwany czarnym diamentem w kosmetyce,działa antybakteryjnie,oczyszczająco i ściągająco.Dzięki silnym właściwościom absorbującym posiada zdolność głębokiego oczyszczania skóry.Działa jak magnez: przyciąga i wchłania toksyny,martwy naskórek,nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Skutecznie oczyszcza zapchane pory,wyrównuje koloryt skóry,zapobiega powstawaniu wyprysków.

Maseczka do cery tłustej i mieszanej zawiera dodatkowo zieloną glinkę która posiada silne właściwości ściągające, dezynfekujące i gojące. Skutecznie wchłania szkodliwe bakterie i toksyny z powierzchni skóry, oczyszcza i zamyka pory, zmniejsza wydzielanie sebum, wzmacnia i rozświetla skórę. Bogata w makro i mikroelementy, działa regenerująco i odżywczo na skórę, dostarczając jej całe bogactwo pierwiastków.




Od tej maseczki zaczęła się moja przygoda z serią Carbo Detox. Trafiłam na nią przez przypadek, gdzieś o niej przeczytałam, sama nie pamiętam. Ale pamiętam na pewno, że na salony kosmetyczne zaczęła wchodzić moda na kosmetyki z węglem. To właśnie Bielenda zaczęła promować wówczas swoją węglową serię. A, że ja nowości uwielbiam i możliwość nałożenia sobie na twarz czegoś w kolorze czarnym potraktowałam jako wyzwanie, postanowiłam tą maseczkę zakupić. Łatwo nie było, ale się udało i zaczęłam testowanie. Maski w opakowaniu jest bardzo dużo jak na jedną twarz, ale zostawić jej przecież nie zostawię. Więc nałożyłam całą. Wbrew pozorom nie jest ona taka czarna, czarna jak oczekiwałam. Jest za to ciemno szara. Dobrze się ją nakłada, nie spływa, trochę brudzi ręce, ale szybko się z nich domywa. A pachnie przepięknie. Jak arbuzowa guma do żucia. Ten kto wpadł na to by taki zapach jej nadać, zasługuje na medal, bo jest obłędny i umila czas chodzenia z maseczką na twarzy. Jak produkt zaschnie, to zaczyna się kruszyć i maska nieprzyjemnie ciągnie i jest to sygnał, że należy ją zmywać. Ja używam do tego płatków kosmetycznych nasączonych wodą i ten sposób bardzo polecam. Po użyciu maski skóra ma wyraźnie lepszy kolor. Jest jakby rozjaśniona. Ale szybko też wysycha, dlatego trzeba nałożyć krem. 
Czy jestem zadowolona? Myślę, że tak. Jak na maseczkę, która kosztuje mniej jak 3 zł to dobrze radzi sobie z problemami skórnymi, łagodzi podrażnienia i oczyszcza naskórek. Nie koniecznie jestem przekonana do opakowania typu saszetka, bo zawsze mi się kiepsko je otwiera, ale nie ma co narzekać. Jest dobrze. Polecam:):):)

Cena: 1,99 do 2,49 zależy od sklepu.

Stacjonarnie można dostać w Hebe, Super Pharm i niektórych Rossmanach.





Co myślicie o tej maseczce? sprawdziła się u Was?

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Oczyszczający Żel Węglowy Carbo Detox od Bielendy- recenzja

Oczyszczający Żel Węglowy Carbo Detox od Bielendy- recenzja
Siła węgla w nowym żelu do mycia twarzy od Bielendy....




Opis ze strony producenta:

Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy o działaniu detoksykującym szybko i skutecznie myje i odświeża cerę mieszaną i tłustą, usuwa zanieczyszczenia, makijaż i nadmiar sebum.

Działanie:

AKTYWNY WĘGIEL dzięki silnym właściwościom absorbującym posiada zdolność głębokiego oczyszczania skóry. Działa jak magnes: przyciąga i wchłania toksyny, martwy naskórek, nadmiar sebum oraz inne zanieczyszczenia z powierzchni oraz głębszych warstw skóry. Skutecznie oczyszcza zablokowane pory, wyrównuje koloryt skóry, zapobiega powstawaniu wyprysków.

WITAMINA B3 działa przeciwtrądzikowo, redukuje nadmierne wydzielanie sebum oraz wielkość porów, skutecznie matuje błyszczącą cerę. Zapobiega powstawaniu przebarwień, regeneruje i wzmacnia skórę, podnosi jej odporność na uszkodzenia. Dobrze nawilża, poprawia jędrność i koloryt skóry.

Efekt:

Świeża, dobrze oczyszczona, matowa i gładka cera.

Stosowanie:

Żel delikatnie rozmasować na zwilżonej skórze, następnie spłukać wodą. Stosować codziennie rano i wieczorem lub częściej w zależności od potrzeb. Następnie nałożyć odpowiedni krem Bielenda.


Moja opinia:

Intensywnie czarna żelowa konsystencja, która zamienia się w delikatną pianę, dobrze oczyszczając skórę i przygotowuje ją do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych, to krótka charakterystyka kosmetyku. Ale zasługuje on na zdecydowanie szerszy opis. Zacznijmy od koloru. Żel jest bardzo intensywnie czarny. Tak czarny, że przez moment miałam opory by nałożyć go na twarz. Ale trwało to tylko chwilę. Kosmetyk bardzo dobrze oczyszcza skórę, przyjemnie się go nakłada i łatwo spłukuje. Nie podrażnia skóry i oczu, nawet jeśli odrobina się do nich dostanie. Na szczególną uwagę zasługują trzy rzeczy. Opakowanie, a dokładnie niebanalna szata graficzna. Widzimy bowiem na nim jakby zdjęcie kawałków węgla. Dodatkowo neonowy żółto-zielony kolor napisów przyciąga do niego wzrok. Kolejny plus to dozownik. Uwielbiam buteleczki z pompką. Są bardzo wygodne, nic nie trzeba odkręcać, klikać itp. Wystarczy tylko nacisnąć dozownik i gotowe. Tym bardzie, że jedna pompka to zdecydowanie odpowiednia ilość do umycia całej twarzy. I teraz trzeci wielki plus…mianowicie zapach. Arbuzowa guma balonowa. Serio. On naprawdę tak pachnie. I powiem Wam, że zapach ma obłędny. Zatem same plusy ma ten kosmetyk. I jeszcze warto napisać o cenie. Czy jest wysoka? Zdecydowanie nie. Natomiast jakość bardzo zadowalająca. Polecam.
Pojemność: 195 g.
Cena: 15,99 zł
Stacjonarnie widziałam w Hebe i Super Pharm.


A u Was sprawdziła się czarna moc węglowego żelu?

Peeling do stóp Biolove- recenzja

Peeling do stóp Biolove- recenzja
Naturalne złuszczanie suchej skóry stóp...





Naturalny peeling cukrowy marki Biolove to mój pierwszy kosmetyk z tej serii. Odkąd zobaczyłam te kosmetyki w Kontigo, byłam bardzo ich ciekawa i na próbę kupiłam właśnie ten peeling. Produkt, który Wam prezentuję, to naturalny kosmetyk o zapachu zielonej herbaty, który zawiera w swoim składzie drobinki cukru, które bardzo dokładnie usuwają ze skóry stóp martwy naskórek, nadając jej miękkość, gładkość i bardzo ładny koloryt.

Nie zawiera:
  • SLS
  • PEG
  • Silikonów
  • Parabenów
  • Barwników
  • Konserwantów
  • Alergenów

Peeling zawiera w swoim składzie olejek macadamia, dzięki któremu skóra podczas aplikacji jest dokładnie natłuszczana, co redukuje jej suchość i szorstkość. Ważne jest by bezpośrednio po aplikacji nie chodzić boso, bo można się przewrócić, gdyż skóra jest bardzo tłusta. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem jest to by po aplikacji założyć skarpetki , by kosmetyk mógł się swobodnie wchłonąć. 



Skład peelingu: 

SUCROSE, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, VITIS VINIFERA SEED OIL, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL, SIMMONDSIA CHINENSIS
SEED OIL, TOCOPHERYL ACETATE, PARFUM, CI 75815


Marka Biolve to naturalne kosetyki dostępne tylko w Sklepach Kosmetycznych Kontigo. Kosmetyki mają bardzo kolorowe opakowania i nietuzinkową szatę graficzną, która obiecuje natychmiastowy kontakt z naturą. Marka w swojej ofercie ma świece do masażu, peeling do stóp, peeling do dłoni , masła do ciała, masełka do ust, musy do ciała, kremy do rąk, żele pod prysznic, oleje do ciała i włosów, półkule i kule do kąpieli, sole do kąpieli, peelingi do twarzy, mgiełki do ciała, balsamy w sprayu do ciała i dezodoranty, czyli wszystko, czego dusza kosmetykoholiczki zapragnie. Marka Biolove niestety jest dość droga i nie za specjalnie opłaca się robić zakupy w regularnych cenach, tym bardziej, że (naprawdę bardzo) często Kontigo organizuje na nią promocję nawet -40-50%. Warto zatem jest poczekać i w cenie jednego kosmetyku mieć dwa, tym bardziej, że marka jest godna polecenia, a kosmetyki charakteryzuje wysoka jakość, która idzie w parze z pięknymi naturalnymi zapachami roślinno- owocowymi.

Za peeling zapłaciłam 7,49 i kupiłam go właśnie w promocji -50% na wybrane produkty. Cena regularna to 14,99 zł


Lubicie markę Biolove? Co o niej myślicie?

sobota, 3 czerwca 2017

Żel pod prysznic Nivea Oil Pearls- opinia

Żel pod prysznic Nivea Oil Pearls- opinia


Pielęgnujące perełki olejków w żelu pod prysznic Nivea....




Nie wiem jak u Was, ale w moim domu jak się tylko zrobi cieplej na dworze, schodzą hektolitry żelu pod prysznic... Ciągle się myjemy. Może to z szacunku do ludzi, którzy podróżują z nami tramwajem, a może dla swojego komfortu psychicznego. Nie wiem. Jedno jest pewne, wycieczki do drogerii są częste by uzupełnić zapasy. Tym razem do sklepu biec nie musiałam, bo dostałam się do testu żelu pod prysznic, który był organizowany w Klubie Moja Nivea( www.nivea.pl). Udało mi się zdobyć (dobre słowo, bo tam coś wygrać, to trzeba miliony konkurencji pokonać)  Żel pod Prysznic Oil Pearls o zapachu kwiatu lotosu i zaczęło się testowanie ....




Opis ze strony producenta:

NIVEA Żel pod prysznic Creme OIL PEARLS Lotus zawiera drogocenne perełki olejków o rozpieszczającym zmysły kwiatowym zapachu. Kremowa formuła żelu wzbogacona o olejek arganowy zamienia się w aksamitną pianę, która oczyszcza skórę i pozostawia ją gładką i miękką. 
Wypróbuj również pozostałe warianty z tej wyjątkowo zmysłowej linii kosmetyków pod prysznic: o zapachu kwiatu wiśni lub egzotycznym Ylang Ylang.
  • Pielęgnujące perełki zapewniają gładką i miękką skórę
  • Zapach lotosu pobudza zmysły
  • Kremowa konsystencja tworzy aksamitną pianę
  • Formuła wzbogacona o olejek arganowy
  • Produkt przebadany dermatologicznie

Moja opinia:

Żel pod prysznic jak żel pod prysznic myślałam.... A właśnie, że nie. Ten jest niezwykły, bo zawiera perełki olejków (olejek arganowy), które podczas pocierania o skórę rozpuszczają się i ją nawilżają. I perełki olejku faktycznie tam są, malutkie żółte.... i faktycznie ta skóra po prysznicu jest miękka i nawilżona. Wszystkie żele pod prysznic Nivea, które miałam przyjemność używać, doskonale oczyszczały skórę i pozostawiały na niej piękny intensywny zapach. I w tym przypadku również się nie zawiodłam, a zapach kwiatu lotosu skradł moje serce i rozpieścił zmysły. Bardzo lubię moje sam na sam z żelem Oil Pearls i niezwykle się przy tym relaksuję. Kwiatową zawartość otula granatowa plastikowa butelka o pojemności 250 ml. Pokrywka butelki jest klikana co bardzo ułatwia dozowanie produktu. Kolorystyka granatowo-złota na pewno przyciąga potencjalnego klienta do półki sklepowej i wyróżnia opakowanie na tle innych marek. Co do samego zabiegu pielęgnacyjnego, to skóra jest dobrze oczyszczona i długo pozostaje świeża. Żel nie wysusza skóry, a wręcz przeciwnie, więc można go zastosować nawet na szybko i nie używać po nim balsamu. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Można go kupić we wszystkich drogeriach, więc to duży plus. Bardzo polecam tan kosmetyk.






Na zdjeciu poniżej próbowałam uchwycić te małe cudne perełki , tak by Wam pokazać, że faktycznie tam są . I nawet mi się udało.




Mieliście już przyjemność wypróbować nowy żel pod prysznic Nivea Oil Pearls? Jaka jest Wasza opinia?




Seria Hairmilk od Nivea- recenzja

Seria Hairmilk od Nivea- recenzja



Zakochaj się w mlecznej pielęgnacji od Nivea. 




Gdy tylko dowiedziałam się, że Nivea wprowadza na rynek mleczną pielęgnację do włosów, nie mogłam doczekać się, kiedy te produkty wpadną mi w ręce. I w końcu nadszedł ten czas, kiedy pojawiły się w drogeriach i mogłam je kupić. Czym prędzej pobiegłam do domu by zacząć testować. Pierwsze co widzimy na półce sklepowej to charakterystyczne, granatowe opakowania produktów, utrzymane w typowej stylistyce odżywczej serii kosmetyków Nivea. Drugie to napis Hairmilk, czyli mleczna pielęgnacja włosów. Po trzecie to rozróżnić możemy trzy serie tych produktów z podziałem na strukturę włosów. I tak wyróżniamy włosy cienkie, normalne i grube. Warto również podkreślić, że cała seria Hairmilk jest przeznaczona do pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych, bo są to produkty bardzo mocno regenerujące, odżywcze i nawilżające i w przypadku włosów podatnych na przetłuszczanie mogą dodatkowo obciążać włosy. Mój wybór to seria do włosów cienkich. 



Mleczny szampon.





Opis ze strony producenta:

NIVEA® Mleczny szampon pielęgnujący do włosów o strukturze cienkiej Hairmilk zapewnia skuteczną regenerację włosów, bez ich obciążania, wyraźnie poprawiając ich kondycję, a tym samym – wygląd. Formuła mlecznego szamponu z naturalnymi proteinami mleka i Euceritem® delikatnie oczyszcza włosy i wzmacnia je od wewnątrz. Starannie dobrane składniki sprawiają, że włosy stają się mocniejsze, wyraźnie odżywione i bardziej miękkie w dotyku. Pielęgnująca formuła szamponu w bardzo efektywny sposób poprawia kondycję włosów wypełniając ubytki w ich strukturze i w ten sposób chroni je przed dalszym zniszczeniem i szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Dla zapewnienia optymalnego efektu, stosuj razem z NIVEA® Mleczną odżywką pielęgnującą do włosów o strukturze cienkiej Hairmilk. Dzięki temu Twoje suche i zniszczone włosy odzyskają blask i miękkość.
  • Formuła z naturalnymi proteinami mleka
  • Wzmacnia włosy od wewnątrz
  • Sprawia, że włosy są gładkie i lśniące
  • Zawiera Eucerit®
  • Regeneruje suche i zniszczone włosy bez ich obciążania

Przed zakupem tego szamponu już wiedziałam, że chcę go mieć. Po pierwsze uwielbiam kosmetyki Nivea. Charakteryzuje je wysoka jakość przy niskich cenach zakupu. Po drugie seria Hairmilk jest częścią granatowej klasycznej odżywczej serii Nivea, której wszystkie kosmetyki mam już w domu i uważam, że to najfajniejsza seria tej marki. Szampon również przypadł i do gustu już po pierwszym zastosowaniu. Ostatnio moje włosy stały się jakieś łamliwe i strasznie się puszą, a przy tym zaczęły wysychać i seria Hairmilk wydała mi się idealnym rozwiązaniem na moje problemy. Nie pomyliłam się. Mleczna dobroć, którą obiecuje Nivea jest zamknięta w butelce z zamknięciem typu klik , której pojemność to 400 ml. Opakowanie kosmetyku jest bardzo wygodne, z racji prążkowanych boków butelki, co umożliwia lepsze trzymanie opakowania w ręku. Sam szampon jest mlecznego koloru, nie za gęsty, nie za rzadki. Nie trzeba dużo go nakładać, bo bardzo dobrze się pieni i tym samym pokrywa całe włosy ( mam włosy za ramiona). Dobrze się spłukuje i nie szczypie w oczy, gdy przez przypadek się do nich dostanie. No i przechodzimy do zapachu. Mój ukochany, piękny zapach malutkiego granatowego kremu Nivea. Uwielbiam ten zapach i przyznam się szczerze, że był on jednym z powodów zakupu szamponu. Moje włosy po zastosowaniu szamponu Hairmilk są odświeżone, miękkie i bardzo elastyczne. Szampon nigdy nie stosuję solo, zawsze nakładam później odżywkę z tej serii i ten mleczny duet sprawia, że moja pielęgnacja jest kompletna i zadowalająca. 


Mleczna odżywka.


Opis ze strony producenta:

NIVEA® Mleczna odżywka pielęgnująca do włosów o strukturze cienkiej Hairmilk z naturalnymi proteinami mleka pielęgnuje każdy kosmyk włosów, bez ich obciążania. Włosy zyskują wspaniały wygląd i zupełnie nowe życie. Formuła mlecznej odżywki zawiera proteiny mleka oraz Eucerit®, dzięki czemu intensywnie regeneruje włosy i wzmacnia je od wewnątrz. Składniki zawarte w odżywce wypełniają ubytki w strukturze włosa i dzięki temu chronią Twoje suche i zniszczone włosy przed dalszym zniszczeniem. Dla zapewnienia optymalnego efektu, stosuj razem z NIVEA® Mlecznym szamponem pielęgnującym do włosów o strukturze cienkiej Hairmilk.
  • Formuła z naturalnymi proteinami mleka ułatwia rozczesywanie
  • Wzmacnia włosy od wewnątrz
  • Sprawia, że włosy są lśniące i sprężyste
  • Zawiera Eucerit®
  • Regeneruje suche i zniszczone włosy bez ich obciążania


Połowa mlecznego duetu serii Hairmilk od Nivea, dzięki której mleczna pielęgnacja jest w 100% kompleta. Gęsta mleczna odżywka do włosów zamknięta jest w 200 ml butelce z zamknięciem typu klik. Boki butelki są prążkowane, dzięki czemu nie wyślizguje się ona z rąk i aplikacja kosmetyku jest bardzo wygodna. Odżywka już od pierwszego użycia czyni cuda z włosami, pozostawiając je miękkie, gładkie, lśniące i niezwykle sprężyste. Po aplikacji produktu z naszego słownika znikają takie słowa jak : suche, splątane, szorstkie, puszące włosy. Mleczny dobrobyt, który regeneruje włosy bez obciążania. Dodatkowym plusem kosmetyku jest zapach. Idealnie wpasowuje się w granatową klasyczną serię kosmetyków Nivea i po zastosowaniu mlecznej pielęgnacji włosy pachną tak, jakbyśmy nałożyli na nie ponadczasowy zapach kremu Nivea. Choć butelka jest bardzo mała( w moim mniemaniu) , to kosmetyku nakładamy odrobinę, gdyż bardzo dobrze rozprowadza się on na włosach i wbrew pozorom starcza na długi czas. Jestem bardzo zadowolona z tej odżywki i gdy mi się skończy to na pewno do niej powrócę nie raz. 


A Wy próbowaliście już mlecznej pielęgnacji od Nivea?

czwartek, 1 czerwca 2017

Velvet nawilżany papier toaletowy pure- recenzja

Velvet nawilżany papier toaletowy pure- recenzja
Zawsze świeżo i pewnie.





Jakiś czas temu na stronie www.kobieta.pl był organizowany test konsumencki nawilżanego papieru toaletowego marki Velvet. Do testów przeznaczone było:
  • 50 sztuk Nawilżanego papieru toaletowego Velvet Pure
  • 50 sztuk Nawilżanego papieru toaletowego Velvet Rumianek i Aloes
  • 50 sztuk Nawilżanego papieru toaletowego Velvet Junior

Udało mi się dostać do testu i wybrałam Nawilżany papier toaletowy pure. O papierze pisze, pomyślicie, nie ma o czym.... Wariatka. Ale ja bardzo się cieszę, że mogłam ten produkt przetestować, bo prawda jest taka, że nie wyobrażam sobie swojej codziennej egzystencji bez tego typu produktu, szczególnie teraz kiedy jestem w ciąży i jestem podatna na infekcje. Ale nie tylko kobiety w ciąży powinny używać takiego produktu. Czemu? O tym poniżej....

Nawilżany papier toaletowy został stworzony nie po to by się nie myć. Wręcz przeciwnie. Został stworzony własnie dla ludzi, którzy o higienę swoich okolic intymnych dbają ponad wszystko. Jest to świetna alternatywa dla bidetu czy prysznicu, w momencie, w którym nie możemy się podmyć po skorzystaniu z toalety, a bardzo byśmy tego chcieli. Został również stworzony dla osób, które po prostu w każdej sytuacji chcą czuć się świeżo i pewnie. Zresztą co tu dużo mówić...nie uzyskamy takich efektów pielęgnacyjnych i higienicznych za pomocą zwykłego papieru toaletowego . I nie możecie się ze mną nie zgodzić, że korzystając z tego typu produktów, ograniczamy ilość bakterii występujących w miejscach intymnych. Szczególnie my kobiety powinnyśmy o to dbać.
Dodatkowo nawilżany papier toaletowy Velvet pure zawiera kwas mlekowy i odpowiednie dla skóry pH, więc czyści okolice intymne równie skutecznie jak woda. Wielki plusik za to, że papier jest biodegradowalny i może być wyrzucany do toalety.

 
Co podoba mi się w produkcie najbardziej podoba?

Wygodne opakowanie z bardzo praktycznym zamknięciem, które nie otworzy się samo np.: w torebce. Nie cierpię plastikowych naklejek, które po chwili już nie kleją, są brudne, upaćkane i nie wiadomo co na tym kleju jest. A może i nie jest bo klej po kilku dniach wysycha i niestety chusteczki czy papier również. A tu... nic nie wysycha, nic się nie brudzi i nie otwiera. Dla mnie rewelacja.


Kolejny jest zapach, a raczej jego prawie brak. Jeśli ktoś pisze, że coś jest bezzapachowe, to zazwyczaj pachnie bardzo, bardzo delikatnie. Zauważcie proszę, że bezzapachowy to też zapach, szczególnie kosmetyków. Wiem, że brzmi to głupio, ale przetestowałam już bardzo dużo bezzapachowych kosmetyków i zawsze pachniały, ale specyficznie. Ten również tak pachnie i dla mnie jest ok, bo właściwości się liczą, a nie zapach. Dla mnie ważniejszy jest kwas mlekowy a tu taki mamy i dobrze, bo pielęgnuje i zapobiega infekcjom intymnym. W ciąży lubimy kwas mlekowy:):) Lubimy też wykonanie i miękkość produktu. Oczywiście nie chodzi tu o ciążę, ale tak całkiem na serio to jest on bardzo miły w dotyku. Jedyny minusik to to, że jak jest pełne opakowanie to przy wyciąganiu pojedynczego papieru, może się on podrzeć, więc trzeba to robić delikatnie. Mi się własnie urwał kawałek więc ostrzegam.
Na boku opakowania wyczytałam również, że produkt jest : hypoalergiczny i przeznaczony może być do skóry wrażliwej.

Producent dla najlepszych efektów zaleca stosować produkt wraz z standardowym papierem toaletowym. Dla mnie ma to sens i nie musiałam tego przeczytać na opakowaniu by tak zrobić:):):)



Nawilżany papier toaletowy pure od marki Velvet wyprodukowano w Polsce. Opakowanie zawiera 42 sztuki produktu.


Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Sodium Cocoyl Apple amino Acids, aloe Barbadensis( Aloe), Leaf Juice, Glycerin, Lactic Acid.


Ps. moja siostra się śmieje, ze tak opowiadam o tym papierze, jakby to był produkt którego ludzkość potrzebowała. Dokładnie tak uważam i nie ubrałabym tego w lepsze słowa.

A wy używacie nawilżanego papieru toaletowego?













Seria Foot Spa od Palomy- recenzja

Seria Foot Spa od Palomy- recenzja



Moje domowe spa, czyli jak dbam o stopy.








Lato tuż tuż i trzeba się do niego mocno przygotować. Ale co tu dużo mówić.... już teraz mamy wysokie temperatury i chodzenie w krytym obuwiu na pewno nie należy do przyjemnych. Ale, ale Drogie Panie. Zanim odkryjemy swoje stopy, to trzeba poddać je regenerującym zabiegom i ogólnie doprowadzić do użyteczności. Przecież wstyd w tej kwestii potrzebny nam nie jest. Dziś będzie o pielęgnacji. Paznokcie, malunki, malowidła czyli wszystko to co kolorowe na paznokciach zostawiamy na inny post, a dziś będzie typowo o pielęgnacji skóry. To co zaczynamy?

Kiedyś przechadzając się drogeryjnymi alejkami mój wzrok skierował się na stronę, gdzie stały produkty do pielęgnacji stóp... I ujrzałam je... Kosmetyki Paloma. A w skład serii wchodził pelling, krem do stóp i chłodząco- kojący żel do stóp i nóg. Z marką Paloma miałam do czynienia już wcześniej, gdy koleżanka przyniosła do pracy ich krem do rąk. Od razu się w nim zakochałam i postanowiłam wypróbować też  inne produkty tej marki. I tak odkryłam serię Foot Spa.




Cukrowy peeling do stóp z olejkiem winogronowym i migdałowym .





Na opakowaniu czytamy :

Cukrowy peeling do stóp o orzeźwiającym zapachu, dzięki zawartości kryształków cukru szybko i skutecznie usuwa suchy i zrogowaciały naskórek, niwelując wszelkie zgrubienia. Idealnie wygładza oraz zmiękcza skórę stóp, wspomagając jej odnowę i regenerację. Olejki winogronowy i migdałowy, witaminy A i E - intensywnie nawilżają, odżywiają i natłuszczają naskórek. Zabieg zapewnia świeżość, odprężenie i uczucie „lekkich stóp”. Pozostawia stopy niezwykle miękkie i aksamitnie gładkie. 

Moja opinia to:

Jestem jak najbardziej na TAK. Po pierwsze zapach. Wiem, że nie od tej strony powinnam zacząć recenzję, ale zapach ma tak obłędny, że grzechem jest o nim nie napisać. Mocny, bardzo perfumowany, trochę jakby męski, ale w tym sensie, że bardzo odświeżający. Wiecie jak jest. Czasem mężczyźni mają takie kosmetyki, które pachną tak, że same chętnie byśmy po nie sięgnęły. To jest własnie taki zapach. Peeling zawiera w swoim składzie oprócz olejku winogronowego i migdałowego drobinki cukru, które wygładzają naskórek, natomiast same olejki powodują to, że skóra jest gładka i miękka. I teraz tak....nie jest to produkt typowo ścierający. Jeśli ktoś ma dość dużo zgrubień, mocno przesuszoną i zrogowaciałą skórę, to proponuję po wymoczeniu stóp w soli do stóp, użyć tarki. Na tak przygotowaną skórę użyć dopiero piling. Kosmetyk określiłabym raczej mianem końcowego wygładzania, gdy tej skóry już się prawie pozbyliśmy, ale trochę jeszcze jednak zostało. Kryształki cukru szybko się rozpuszczają i nie poradzą sobie z mocnymi zgrubieniami. Peeling jest doskonały do masażu stóp jako zabieg poprzedzający nałożenie kosmetyku nawilżającego czy odżywczego. Panie, którym wykonywałam pedicure mówiły, że masaż tym peelingiem to zdecydowanie najprzyjemniejsza część zabiegu. Musze się z nimi zgodzić, bo też tę czynność uwielbiam u siebie wykonywać. Stopy po użyciu są dość śliskie, więc trzeba je mocno osuszyć lub założyć skarpetki. Nie chodzić boso po podłodze bo zostają tłuste palmy i można się przewrócić. Opakowanie to plastikowy, zakręcany słoiczek o pojemności 125 ml. Bardo wygodny w użyciu, bo pozwala na wybranie całego kosmetyku do końca z opakowania. Cena kosmetyku to ok 8,99 zł. Czy jestem zadowolona? Oczywiście, że tak. To moje 5 czy 6 opakowanie i nie zamierzam z tego kosmetyku rezygnować. 




Intensywnie wygładzający balsam do stóp.







Na opakowaniu czytamy:

Bogata formuła wzbogacona masłem shea oraz olejem migdałowym perfekcyjnie zmiękcza naskórek, głęboko go nawilżając oraz wyraźnie wygładzając. Alantoina oraz mocznik skutecznie pielęgnują zniszczoną i przesuszoną skórę stóp, jednocześnie zapobiegając pękaniu pięt, a orzeźwiający zapach relaksuje i zapewnia uczucie długotrwałego odprężenia. Lekka konsystencja balsamu pozwala na szerokie jego zastosowanie: jako maska, preparat do masażu lub jako balsam do codziennej pielęgnacji stóp. Produkt zapewnia komfort przez cały dzień.

Moja opinia: 

Jeden z lepszych kremów do stóp, jakie stosowałam. Niezwykle lekka konsystencja pozwala na szybkie wchłonięcie się balsamu w skórę, a zapach jest tak piękny, że przyprawia o zawrót głowy. Idealne rozwiązanie dla suchych i spękanych pięt. Idealny do codziennej pielęgnacji. 
Kosmetyk nakładam codziennie wieczorem na oczyszczoną skórę stóp. Jeśli potrzebuję głębszego nawilżenia, to nakładam większą ilość produktu i zakładam skarpetki na ok 20 min. Można go stosować również raz w tygodniu jako maskę po peelingu i ja także tak robię. Wtedy musimy zaopatrzeć się w torebki foliowe i po peelingu dość grubą warstwą balsamu nakładamy na stopy. Zakładamy torebki foliowe i bawełniane skarpetki. Tak relaksujemy się ok 30 min czytając np książkę. Gdy potrzebuję lekkiego nawilżenia to nakładam niewielka ilość kosmetyku na stopy na noc i idę spać. Rezultat: idealnie nawilżona, zmiękczona gładka skóra. Powiem szczerze, że odkąd zaczęłam stosować intensywnie wygładzający balsam do stóp, moja skóra bardzo się poprawiła. Kosmetyk zamknięty jest w wygodnej tubce o pojemności 100 ml z zamknięciem typu klik. Wygodnie się go nakłada i przez to, że opakowanie jest bardzo miękkie, bez problemu zużyjemy go do końca. Cena 8,99 zł, więc jak na krem to bardzo mało. Zauważyłam, że jak na tak wysoką jakość, to kosmetyki z tej serii mają naprawdę bardzo niska cenę, co mnie niezmiernie cieszy.


Chłodząco- kojący żel do nóg i stóp.




O produkcie:

Specjalnie dobrana kompozycja zapachowa oraz kompleks składników aktywnych skutecznie odświeżają stopy, przynosząc natychmiastową ulgę i ukojenie. Kofeina pobudza mikrokrążenie, dzięki czemu stopy odzyskują lekkość i świeżość. Produkt wzmacnia naczynia krwionośne, nawilża i wygładza naskórek, chroniąc go przed wysuszeniem i pękaniem. Lekka formuła żelu zapewnia natychmiastowe uczucie chłodzenia. Preparat może być stosowany przez osoby z "pajączkami" oraz żylakami.

Moja opinia:

To zdecydowanie jest najciekawszy i najfajniejszy kosmetyk z serii Paloma Foot Spa. Kojący żel do nóg jest opracowany z myślą o osobach, którym dokucza uczucie ciężkich i zmęczonych nóg. Czyli dokładnie takich jak ja. Po wielogodzinnym staniu w pracy nieraz marzyłam o tym, by włożyć stopy w zimną wodę i tak odpoczywać. Jednak nie zawsze jest to możliwe. I tu z pomocą przyszedł mi ten produkt. Bardzo lekka i delikatna żelowa konsystencja, szybko się wchłania w skórę, momentalnie chłodząc ją i odprężając. To tak jakby wielki ciężar został mi zdjęty ze stóp. Natychmiastowo poczułam ulgę i niezwykłą lekkość. Żel stosuję w dzień , zawsze wtedy gdy dopada mnie zmęczenie stóp i nóg. Noszę go w torebce i w pracy w łazience nakładam go kolistymi ruchami. Teraz nawet gdy wiem, że będę musiała stać długo bez odpoczynku, nie jest mi to straszne. 

Kosmetyk zamknięty jest w plastikowej butelce o pojemności 125 ml z naciskanym zamknięciem klik, ale bez korka. Dodatkowo nakrętkę można odkręcić. Opakowanie wygodne, dobrze leży w dłoni.I jeszcze zapach. Typowy dla serii Foot Spa, mocny wyrazisty, intensywnie perfumowany. Długo utrzymuje się na skórze, a jego intensywność jest zdecydowanie najmocniejsza, spośród pozostałych kosmetyków z tej serii. Uwielbiam ten produkt i nie wyobrażam sobie pielęgnacji moich stóp bez niego. Cena 8,99 zł, czyli bardzo mało jak na taki produkt.







Podsumowując to,  za wszystkie kosmetyki zapłaciłam 26, 97 zł i uważam, że jest to bardzo niska cena jak za produkty, dzięki którym można zrobić sobie w domu male spa, po którym stopy będą zrelaksowane jak po wizycie u kosmetyczki. Ja osobiście kosmetykami jestem zachwycona zarówno jeśli chodzi o cenę, ale i o jakość. Moje stopy odżyły. Są zrelaksowane i pięknie wyglądają. W szczególności teraz, gdy zaczynamy coraz częściej pokazywać stopy w odkrytych butach, jest to fajna alternatywa by się za nie zabrać. Po zabiegu relaks i lekkość gwarantowane. Całą serię można stacjonarnie kupić w Drogerii Hebe i występuje ona w stałej ofercie tego sklepu, z czego bardzo się cieszę. Bardzo polecam.

PS, jeśli miałabym możliwość wprowadzić dodatkowy produkt do oferty Paloma Foot Spa, to chciałabym, by była to sól zmiękczajaco- odprężająca o tym samym pięknym perfumowanym zapachu. Bardzo brakuje mi takiego produktu w ofercie Foot Spa.

A jaki jest wasz sposób na domowe spa dla Waszych stóp?