poniedziałek, 31 grudnia 2018

Delikatne masło do ciała JAGODA Dairy Fun i życzenia Noworoczne

Delikatne masło do ciała JAGODA Dairy Fun i życzenia Noworoczne

Rok 2018 obfitował w bardzo dużo testów kosmetyków. W tym roku przetestowałam ich na prawdę bardzo wiele. Udało mi się też wpaść w regularny tryb pisania recenzji, co bardzo lubię. Blog to moja pasja i co za tym idzie mam możliwość testować wiele produktów, poznawać marki kosmetyczne i być szczęśliwą kobieta. Bo, która z nas by nie była, mając tyle wspaniałości do testowania w swojej łazience.

W roku 2018 odkryłam też kilka fantastycznych perełek. O jednych już Wam napisałam, innych recenzje pojawią się wkrótce. Jednak w ostatnim wpisie tego roku chciałabym Wam powiedzieć o moim najnowszym odkryciu, a jest nim Delikatne jagodowe masło do ciała Dairy Fun, które dostałam do testu od medicot.pl


Delikatne masło do ciała JAGODA to jeden z produktów z serii Dairy Fun marki Delia Cosmetics. Kiedyś miałam przyjemność testować truskawkowy peeling do ciała z tej serii i był cudowny, więc tu nie spodziewałam się rozczarowania. Zastanawiałam się tylko na ile naturalny będzie ten jagodowy zapach kosmetyku. Nie zawiodłam się jednak. Gdy paczka do mnie przyjechała z tym masłem do testów, to już podczas otwierania jej czułam ten zapach. Myślałam, że opakowanie jest uszkodzone, bowiem jagodowa woń była tak intensywna. Ale nic takiego się nie stało, a po otwarciu słoiczka w całej mojej kuchni już pachniało słodkim, przepysznym jagodowym aromatem.


Zapach jest obłędny. Nie ma słów, dzięki którym Wam go opiszę i będziecie mogli poczuć to co ja. Ale musicie mi wierzyć na słowo. Ten zapach to petarda. I nie ma w nim sztuczności. Jest mocno perfumowany i gdy użyłam balsamu pierwszy raz, czyli zaraz jak go dostałam, to pachniało w całym domu. I bardzo długo było czuć ten zapach, mimo tego, że posmarowałam nim sobie tylko ręce. Petarda.




Jeśli chodzi o działanie pielęgnacyjne, to również jestem bardzo zadowolona z niego. Produkt świetnie nawilża skórę i czyni ją gładką i miękką. Ale to nie wszystko. Na uwagę zasługuje opakowanie masła. To gliniany słoik z pokrywką z zamknięciem na drucik. Opakowania nie wyrzucamy, a po umyciu może służyć nam do przechowywania różnych rzeczy. Ja swój czerwony słoiczek po peelingu przeznaczyłam na rzeczy do włosów czyli gumki, spinki itp. Świetnie wygląda na toaletce. Ten po jagodowym masełku również dostanie nowe życie. Takie balsamy to świetny pomysł na prezent. Zapach obłędny, świetne działanie, a dodatkowo opakowanie, które można wykorzystać powtórnie.


Delikatne masło do ciała JAGODA Dairy Fun to zdecydowanie jedna z tych perełek kosmetycznych, które królowały u mnie w 2018 roku.


Kochani w przyszłym roku życzę Wam samych sukcesów zawodowych i osobistych. Zdrowia, szczęścia i pomyślności. I oczywiście spełnienia marzeń. A już po Nowym Roku kolejne  testy i kolejne recenzje! Mam nadzieję, że ze mną pozostaniecie. A tym czasem życzę Wam udanej zabawy Sylwestrowej. 

A na koniec jeszcze trochę zdjęć, bo tak dobrze mi się fotografowało:)




niedziela, 30 grudnia 2018

Vabun- zapachy, które czarują....

Vabun- zapachy, które czarują....

Uwielbiam recenzować perfumy. Szczególnie takie, które pięknie pachną. Czasami żałuję, że nie mogę używać męskich zapachów, bo one w większości tak bardzo mi się podobają, że chętnie czułabym je na sobie cały czas. Mój mąż to szczęściarz, bowiem zawsze tak świetne pachnie... A ja? Oczywiście, że też. Szczególnie, że jakiś czas temu dostałam cudownie pachnącą przesyłkę od marki Vabun. Oni chyba wiedzieli, że lubię męskie zapachy, bo wśród pachnących niespodzianek dla mnie, znalazły się również prezenty dla mojego męża .


Twarzą produktów marki Vabun jest były piłkarz Radosław Majdan, którego na pewno kojarzycie z telewizji. Odkąd Radek jest z Małgosią Rozenek-Majdan jego styl bardzo mocno ewaluował (wybacz, ale to prawda;)). To na pewno zasługa jego żony, którą ja osobiście bardzo lubię. Oboje kojarzą mi się obecnie z klasą i stylem, dlatego byłam bardzo ciekawa czy produkty Vabun również mnie zachwycą, bo ich styl zachwyca mnie na pewno.

Do testów dostałam dwa flakony perfum dla mnie i dwa żele pod prysznic dla mojego męża.


Rozpakowywanie paczki zaczęłam oczywiście od produktów dla mnie. Oba zapachy, które dostałam mają takie same proste flakony, wykonane z przezroczystego szkła. Korek również przezroczysty wykonany jest z plastiku. Miedzy sobą odróżnia tylko napis na buteleczce i kolor zawartości No 5 są różowe, a No 1 żółte.


Perfumy Vabun for Lady No 5 to zapach, który bardzo przypadł mi do gustu. Jest mocy, słodki, powiedziałabym dość cukierkowy, ale nie nachalny. Z opisu na stronie wynika, że jest to propozycja raczej na " wielkie wyjście" niż na co dzień. Nie mogę się z tym zgodzić. Dla mnie one są odpowiednie na każdą porę, ale bardziej skłaniałabym się w ich przypadku na skategoryzowanie ich jako perfumy na chłodne pory roku. Ja wiosnę i lato wolę bardziej orzeźwiające zapachy. Ten zapach świetnie natomiast sprawdzi się gdy na dworze smutno i szaro. Od razu po ich użyciu bowiem poprawia się humor. Zapach jest bardzo trwały. 


Zapach kwiatowo-drzewny który dominuje w tym produkcie sprawi, że ich właścicielka będzie roztaczać wokół siebie słodką i kuszącą aurę. Powiem Wam jedno, nie można przejść obok tego zapachu obojętnie, a jego posiadaczka na pewno zostanie zauważona.

Nuta głowy: bergamotka, liczi.
Nuta serca: drzewo różane, róża.
Nuta bazy: kamelia, nuty drzewne.

Pojemność: 50 ml.
Koszt :90 zł 
Rodzaj: woda perfumowana


Perfumy Vabun for Lady No 1 to zapach, który jest zupełnie inny niż różowa wersja. To woda perfumowana stworzona przez Radosława Majdana dla jego żony Małgosi. Choć z opisu na stronie wynika, że jest to lekka kompozycja kwiatowo-leśno-orientalna to muszę Wam powiedzieć, że zapach jest dość ostry. Perfumy na pewno nie są lekkie. Kobieta, która ich będzie używać na pewno twardo stąpa po Ziemi. Jest osobą pewną siebie i wyróżnia się z tłumu. Ma mocny charakter. Tak...tego wszystkiego można dowiedzieć się po zapachu. A ten właścicielkę wyróżni z tłumu i nie pozwoli o niej zapomnieć.


Małgosia Rozenek-Majdan kojarzy mi się raczej z delikatnością i gdybym miała wcześniej wybierać sama dla niej zapach, to myślę, że byłby delikatniejszy. Ale teraz gdy mam ten flakon w ręce i wącham jego zawartość, to przyznam twórcy rację. Tak może pachnieć kobieta sukcesu, a Małgosia na pewno taką kobietą jest. 

Typ: kwiatowo-leśno-orientalny.
Nuta głowy: bergamotka, cytryna, jabłko, brzoskwinia, zielone nuty.
Nuta serca: irys, jaśmin, paczuli.
Nuta bazy: ambra, mech dębowy, leśne nuty, wanilia, białe piżmo.


Oba zapachy są bardzo trwałe. Wystarczy raz psiknąć nimi na nadgarstek, by w powietrzu czuć było je długo i mocno. 


Teraz przechodzimy do prezentów, które dostał mój mąż. Są to perfumowane żele pod prysznic o zapachu perfum, które Vabun ma w swojej ofercie. Bardzo mi się podoba, że jest opcja kupienia takiego zestawu. Nie znoszę misz maszu zapachowego i jeśli mój mąż ma perfumy, które bardzo mi się podobają, to chętnie sięgam po inne kosmetyki o tej samej nucie zapachowej.


Jeśli chodzi o żele pod prysznic, to ja ich nie testowałam. Używał ich mój mąż, który jest oszczędny w słowa jeśli chodzi o recenzję. Jeśli coś jest złe, to powie, że mu się nie podoba. Jeśli dobre, to usłyszę, że dobre. Mogę Wam na pewno powiedzieć, że żele dobrze się pienią, dobrze spłukują, są wydajne, a ich zapach długo utrzymuje się na ciele. To udało mi się dowiedzieć, a raczej wydusić z testera. Natomiast ja jako odbiorca zapachu jestem w stanie Wam o nim opowiedzieć a raczej przekazać swoje odczucia. I jeszcze tylko krótka informacja o opakowaniu. Ciężko je opisać i możecie zobaczyć je sobie na zdjęciu. Na pewno robią wrażenie i wyróżniają te kosmetyki na półce sklepowej. 


Vabun Sport czyli perfumowany żel pod prysznic. 

Żel pod prysznic dla mężczyzn przeznaczony do codziennej pielęgnacji ciała, o zapachu delikatnej nuty kardamonu, sandałowca, kolendry i piżma. Słodki, zachwycający i obłędny zapach i to już jest moje zdanie. Ten zapach to nie jest dla mnie nowość. Podobne nuty często pojawiają się w męskich kosmetykach. Ten zapach mojemu mężowi spodobał się najbardziej. Mi podoba się również. Jest świetny. Bardzo udany produkt. 

Cena 10 zł za 250 ml 


Vabun Golden Edition czyli perfumowany żel pod prysznic. Ten zapach powalił mnie na kolana. Znam go bardzo dobrze. Na na rynku są perfumy o podobnej nucie zapachowej. A ja uwielbiam ten zapach. Mój mąż mniej. Ale kto by go tam pytał o zdanie?:):):)  A tak serio, to jest to słodki zapach, trochę orientalny i rozumiem, że nie każdy może go kochać. Mój mąż woli zapachy bardziej sportowe, ja natomiast bardzo lubię takie kompozycję zapachowe jak ta złota seria . 

Kosmetyk jest idealny dla każdego rodzaju skóry, o zapachu truskawki, ananasa, jabłka, kminku, gałki muszkatołowej, piżma, jaśminu, cynamonu, cytrusów. Piękny, słodki aromat dodający pewności siebie. 

Widziałam, że na stronie jest nawet kategoria i zapach ten zalicza się do "Zmysłowość, męskość i intryga". Myślę, że sama lepiej bym tego nie ujęła:)

Cena 10 zł za 250 ml


Jeśli chodzi o podsumowanie to z czystym sercem muszę Wam powiedzieć, że te produkty robią na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Po pierwsze ich cena jest niska. Po drugie to produkt polski, a ja uważam, że warto wspierać naszych i chwalić polskie produkty. Po trzecie one są na prawdę bardzo fajne. Mają ładne zapachy, które długo utrzymują się na ciele. Ładne opakowania, nie wymyślone, zrobione z gustem. 

Produkty Vabun możecie kupić w sklepie internetowym Vabun  , sieci drogerii Hebe  i  Wispol  a także w salonach mody męskiej Paco Lorente .

Co mogę powiedzieć więcej...Panie Radku brawo! Produkty Vabun są godne uwagi i mogę je polecić. 



Znacie markę Vabun?


piątek, 28 grudnia 2018

Żel pod prysznic z białą glinką o zapachu słodkich migdałów od BingoSpa

Żel pod prysznic z białą glinką o zapachu słodkich migdałów od BingoSpa

Czy dobry żel pod prysznic musi kosztować majątek ? Zdecydowanie nie.  Jak pewnie większość z Was przekonało się na podstawie bardzo popularnej marki własnej sklepów Rossmann, że tanie wcale nie jest gorsze. Tak samo jest w przypadku trzeciego produktu z ogromnej paczki od BingoSpa , który miałam przyjemność przetestować. A jest nim Żel pod prysznic z białą glinka o zapachu słodkich migdałów. Pierwsze co mnie zainteresowało to cena. Gdy go zamawiałam to kosztował w sklepie internetowym 3.82, był akurat w promocji. Teraz kosztuje 8,50. Ale wtedy jego cena była szalona jak na opakowanie o pojemności 300 ml. Nic tylko brać. Ale czy to się opłaca?


Delikatny żel BingoSpa pod prysznic o zapachu słodkich migdałów zawiera: 
  • białą glinkę, która posiada w składzie ponad 20 ważnych dla zdrowia i urody minerałów, w tym krzem, aluminium, fosfor, wapń, potas, selen, mangan, miedź. Posiada właściwości antyseptyczne i antybakteryjne - działa jak naturalny antybiotyk. Aktywizuje procesy odbudowy komórek.W sposób naturalny oczyszcza i stymuluje proces regeneracji skóry. Złuszcza martwy naskórek, oczyszcza skórę z nadmiaru sebum, toksyn, niezdrowej mikroflory, poprawia ukrwienie, łagodzi stany zapalne, przywraca skórze równowagę mineralną. 
  • ekstrakt migdałowy - ma doskonałe właściwości zmiękczające i wygładzające skórę, odbudowuje warstwę lipidową naskórka. Łagodny dla każdego rodzaju skóry o bardzo przyjemnym, sprzyjającym zmysłom zapachu. 

Opakowanie żelu jest proste, wykonane z przezroczystego plastiku. Butelka ma zamknięcie typu klik. Żel dobrze się pieni, dobrze oczyszcza skórę, nie podrażnia jej i nie wysusza. Ciało po umyciu jest miękkie i przyjemne w dotyku. Żel jest wydajny. Stosowałam go na gąbkę i używałam dosłownie odrobiny by się umyć. A najbardziej podoba mi się zapach żelu... Pachnie on marcepanem... Dokładnie, dobrze czytacie. Marcepan. Ale zapach jest bardzo delikatny i nietrwały co akurat mi odpowiada. Lubię podczas mycia czuć ten zapach na skórze, ale po umyciu już nie muszę. Przynajmniej zapach nie koliduje z zapachem balsamu, który obecnie używam.


Myślę, że w tym przypadku również potwierdza się reguła, że tanie wcale nie oznacza gorsze. A nawet bym powiedziała, że to były bardzo przyjemne testy.




Znacie żele pod prysznic BingoSpa ?





czwartek, 27 grudnia 2018

Maseczka błotna z białą glinką od BingoSpa

Maseczka błotna z białą glinką od BingoSpa


Wielokrotnie w swoich wpisach opowiadałam Wam o moim problemie z trądzikiem. Jest ze mną już od tylu lat, że dni kiedy jest dobrze powinnam zapisywać w kalendarzu kolorem czerwonym. Ostatnio jest lepiej za sprawą leków, ale i tak bardzo dużo zależy od pielęgnacji skóry. Gdy dostałam możliwość przetestowania kosmetyków BingoSpa,  postanowiłam, że wybiorę dla siebie spośród ich oferty maskę do twarzy dostosowaną do mojego problemu skóry. Bardzo zaciekawiła mnie maska błotna do twarzy przeznaczona do pielęgnacji skóry tłustej i trądzikowej.



Oczyszczająca maska błotna do twarzy BingoSpa o naturalnym zapachu mięty, do cery tłustej, skłonnej do wyprysków. 

Zawiera mineralne składniki aktywne: 
  • 10% naturalne błoto z Morza Martwego 
  • 5% biała glinka (kaolin) 
  • 5% tlenek cynku 
  • 0,1 % olejek miętowy 

Wielokrotnie w swojej pielęgnacji używałam glinek, jednak były one kupowane zawsze w formie proszku, który mieszałam z wodą, gliceryną kosmetyczną lub olejkiem. Ta maseczka to produkt gotowy do nałożenia na twarz. Buteleczka, w której znajduje się maseczka ma pojemność 150 ml. Buteleczka jest boska, prosta, z czarną etykietą z białymi napisami. Tu jest w prostocie siła. Lubię opakowania BingoSpa, bo nie są wymyślone. Butelka ma pompkę, dzięki czemu nałożenie produktu jest proste, wygodne i dozujemy go do tyle, ile nam potrzeba. Maseczka jest w kolorze szarym. Jest nie za gęsta nie za rzadka. Bardzo dobrze i wygodnie można ją rozprowadzić po twarzy. Ja robiłam to palcami, ale spokojnie można użyć silikonowej łopatki czy pędzla. 


Maseczka ma zapach typowy dla glinek, jednak przebija przez niego miętowy aromat. Po nałożeniu na twarz za pierwszym razem nie czułam się komfortowo. Piekła mnie buzia i szybko kosmetyk zmyłam. Za drugim razem gdy nałożyłam go na twarz w minimalnej ilości okazało się, że to co mogłam pomylić z pieczeniem, to efekt bardzo silnego chłodzenia twarzy. Odczekałam zatem chwilę i to nieprzyjemne uczucie zaczęło znikać, a maseczka tylko przyjemnie chodziła mi twarz. Po ok 10 min nie czuć już chłodu wcale. Nic też nie piecze, nie ma żadnego dyskomfortu. Maseczka po ok 10 min jest już wyschnięta, ale nie ciągnie twarzy, nie kruszy się i nic nie swędzi ( mnie zawsze twarz swędzi jak glinka zaschnie i się kruszy). 


Maseczkę bardzo łatwo się zmywa letnią wodą, a skóra już po jednej aplikacji ma ładniejszy kolor i jest inna w dotyku. Używałam tej maseczki zgodnie z przeznaczeniem dwa razy w tygodniu i już widzę poprawę w wyglądzie mojej skóry. Na pewno się ona mniej świeci, a to świecenie to zawsze była moja zmora. Bardzo podoba mi się to, że maska jest produktem gotowym i nie muszę bawić się z miskami i rozrabianiem produktów. Tu naciskam pompkę, nakładam produkt na oczyszczoną skórę twarzy i po 10-15 zmywam. Nic prostszego.


Maseczka zaraz po nałożeniu. 




Maseczka po wyschnięciu. 


Produkt kosztuje 13.90 i starczy Wam na bardzo długo. Dobra cena, bardzo dobry produkt. Polecam. 


Stosujecie maseczki z glinki?






wtorek, 25 grudnia 2018

Czekoladowe masło do ciała od BingoSpa

Czekoladowe masło do ciała od BingoSpa



Jako kobieta chętnie sięgam po kosmetyki drogie i luksusowe,  ale również lubię testować produkty, które cenowo dostępne są dla każdej z Nas. Nie sztuką jest zapłacić miliony za kosmetyk. Sztuką jest znaleźć kosmetyk z niszy, za który zapłacimy grosze, a będzie dorównywał jakością produktom luksusowym. Jakiś czas temu na moim Instagramie pokazywałam zawartość paczki, którą dostałam od BingoSpa. Nigdy wcześniej nie używałam tych kosmetyków i spędziłam dobre kilka godzin, by wybrać sobie produkty, które chcę przetestować. Powiem Wam, że nie było to łatwe, ponieważ oferta marki jest niezwykle bogata i bardzo długo zastanawiałam się co w danej chwili jest mi potrzebne. Ale udało się. Kosmetyk, o którym chciałabym Wam dziś opowiedzieć miał być czymś innym. Bardzo chciałam przetestować czekoladową maskę do pielęgnacji biustu, ale nie było jej w magazynie, więc dostałam Czekoladowe masło do ciała. Czy cieszę się z tej zamiany?O tym w dalszej części tekstu.





Czekoladowe masło do ciała BingoSpa z kofeiną, karite i retinolem Bingo Spa slim&strong to kosmetyk zamknięty w plastikowym słoiczku. Na opakowaniu mamy piękne opalone ciało i jego szata graficzna kojarzy mi się z opalaniem. Ale nie martwcie się. To nie jest masło opalające. To bardzo przyjemny kosmetyk o lekkiej formule, który błyskawicznie się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy na ciele, ale zaskakująco szybko i dobrze nawilża skórę czyniąc ją miękką i gładką. Dla mnie jest to tzw: szybko kosmetyk. Czyli szybko nałożyć i po chwili móc się ubierać. Idealny np.: po prysznicu rano, gdzie nie bardzo mamy czas czekać, aż balsam się wchłonie. Kosmetyk bardzo dobrze sprawdza się w przypadku skóry normalnej ale i suchej. Masło jest wydajne, nie trzeba go dużo nakładać. W skrócie robi dobrą robotę. Jest jasnego koloru, nie zostawia śladów na ubraniach. Ma bardzo delikatny zapach gorzkiej czekolady lu jak kto woli kakao, ale takiego bez cukru, co się używa do ciast. Bałam się, że ten zapach będzie sztuczny. Ciężko jest kupić kosmetyk, który pachniałby ładnie czekoladą, a jego zapach nie byłby mdły. Mi się zapach masła podoba ale nie jest on trwały. W sumie to i dobrze, bo moje perfumy mogłyby się z nim gryźć, a tak nie mam z tym problemu.




Ziarno kakaowca - Theobroma cacao - z którego powstaje czekoladowe masło zawiera wiele cennych dla skóry substancji, witamin i antyutleniaczy - sprawia, że skóra jest intensywnie odżywiona, nawilżona i zrelaksowana. Naturalne antyoksydanty chronią skórę przed działaniem wolnych rodników. Masło kakaowe jest biozgodne ze skórą, co oznacza, że jest w pełni tolerowane przez skórę i nie powoduje uczuleń. 

Kofeina - zwiększa metabolizm, usuwa toksyny z organizmu, poprawia krążenie w naczyniach włosowatych, jak również zwiększa usuwanie wody z komórek.

Retinol - pochodna witaminy A - stymuluje wzrostu i funkcjonowanie nowych komórek skóry, poprawia jej strukturę i koloryt oraz zmniejszenia zrogowacenia.

Z kolei masło Shea jest bogate w witaminy A i E, które sprawiają, że skóra jest gładka, dobrze nawilżona i pokryta zabezpieczającym lipidowym filmem. Ponadto zawiera ono witaminę F, która pomaga rozluźnić i rozgrzać napięte mięśnie. Substancje zawarte w maśle chronią i wzmacniają cement komórkowy warstwy rogowej skóry, co poprawia jej elastyczność.








Ten kosmetyk jest jednym z droższych produktów BingoSpa, bo kosztuje 28 zł. U mnie się  to masełko sprawdziło bardzo dobrze i mogę Wam je polecić, jeśli lubicie czekoladowe kosmetyki do pielęgnacji ciała.



Znacie czekoladowe kosmetyki od BingoSpa?







sobota, 22 grudnia 2018

FABULOUS od Kobo Professional

FABULOUS od Kobo Professional

Witajcie...
Jak już wiecie, jestem wielką fanką kosmetyków do makijażu marek, które możemy kupić w drogerii Natura. Od wakacji przetestowałam ich już bardzo dużo i dosłownie zastrzeżenia miałam do kilku, a tak poza tym byłam bardzo zadowolona. Śledzę również wszystkie te marki czy oczywiście drogerię Natura na Instagramie, gdzie na story często pokazywane są nowości kosmetyczne. Śledząc kolejne story właśnie natknęłam się na NIĄ. To była miłość od pierwszego zobaczenia. Piękne kolory, przepiękna oprawa i to coś, co niezaprzeczalnie mnie do niej przyciągało. Postanowiłam, że muszę ją mieć. Tylko jak to w życiu bywa, a tym bardziej przy produktach limitowanych, spóźniłam się. Wzdychałam sobie do niej dalej, a raczej do ekranu telefonu i plułam sobie w brodę, że wcześniej nie poszłam do drogerii by ją kupić. A mowa oczywiście o limitowanej paletce cieni do powiek FABULOUS marki Kobo Proffesional,  która powstała we współpracy z makijażystą Danielem Sobieśniewskim.



 Ale jak to również w życiu (blogerki) bywa, któregoś dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Pani listonosz przyniosła mi paczkę, a w niej...No właśnie...Była ONA. Gdy dostałam ją do testów byłam oczarowana i zachwycona. Jesteście ciekawi jak się sprawdza?



Co wyróżnia ten produkt? Napigmentowanie jest boskie. Boskie to wręcz mało powiedziane...One są tak napigmentowane, że wystarczy lekko dotknąć cienia pędzlem, by na oku wyczarować makijaż, o jakim nam się nie śniło. Ja byłam bardzo zaskoczona. Byłam wręcz oczarowana, gdy pierwszy raz używałam tych cieni. Kolorystyka jest piękna. Bardzo jesienna, ale można tych kolorków z powodzeniem używać cały rok.




 Za pomocą tej paletki tworzę zarówno makijaż dzienny jak i wieczorowy. Choć cienie wydają się matowe, to mają w swoim składzie delikatne drobinki, choć nie wszystkie. Jeśli użyję tych jasnych cieni, to oko nie wygląda na przypudrowane. Ono wygląda bardzo subtelnie i delikatnie. Uwielbiam tą paletkę. Cienie bardzo dobrze się rozprowadza na skórze. Świetnie się je miesza, blenduje. Nic się nie osypuje podczas aplikacji, a tak wykonany makijaż bez poprawek trzyma się cały dzień .



Rewelacyjny produkt i bardzo się cieszę, że znalazł się w mojej paczuszce. Oby więcej takich perełek. Tą jestem oczarowana i codziennie z niej korzystam. Polecam:)


Podobają się Wam te kolorki?