poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Ilias Małgorzata Falkowska - recenzja

Ilias Małgorzata Falkowska - recenzja


Lubię książki, które pozwalają zapomnieć o Bożym świecie. Lubię książki, które potrafią zrelaksować i dzięki nim robię sobie tak zwany "reset". Lubię zaparzyć sobie kubek ulubionej kawy, usiąść na mojej ukochanej i przewygodnej kanapie i zatracić się w dobrej lekturze. Ale najbardziej lubię gdy w książce jest happy end. Przekonana o tym ostatnim i ogólnie kierowana tym wszystkim, co Wam napisałam, z chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę Małgorzaty Falkowskiej "Ilias".


Miłość nie szuka podobieństw, wystarczy jej wzajemne przyciąganie!

Gabi ma dziewiętnaście lat, niedawno zdała maturę. Równocześnie z egzaminami maturalnymi zakończyła się jej znajomość z Markiem — dwuletni związek, w którym pokładała nadzieje. By nie myśleć o niepowodzeniu, prosi ciotkę pracującą w biurze podróży o pomoc w znalezieniu zajęcia z dala od domu. Kobieta proponuje Gabi pracę animatora w jednym z hoteli na wyspie Kos. To właśnie tam dziewczyna poznaje Iliasa, który w ramach kary musi pierwszy raz w życiu pracować. Jednak jako syn właściciela hotelu postanawia się nie przemęczać — żyć beztrosko, jak dotychczas, i wciąż szukać seksualnych wrażeń. Mimo niechęci do pracy zgadza się pomóc Gabi — i skrada jej serce. Przemilcza tylko kilka tajemnic. Tymczasem przeszłość obojga nie da o sobie zapomnieć.

Jak skończy się historia, której bohaterowie rzucili na szalę miłość i kłamstwo?


Myślałam, że Ilias to kolejny romans, przy którym się zrelaksuję. Właśnie dlatego sięgam po takie książki w danej chwili. I na początku właśnie tak było... Pod tym kątem autorka mnie nie zawiodła.

Gdy Gabrysia Kwaśniewska, główna bohaterka dowiaduje się, że jej ukochany zdradził ją z ich koleżanką Moniką, postanawia uciec choć na chwilę od wszystkiego co jej przypomina o Marku. Potrzebuje wytchnienia i zapomnienia. Jej ciocia, pracująca w biurze podróży, załatwia jej pracę animatorki w jednym z hoteli na greckiej wyspie Kos. Tam dziewczyna zamierza pracować, odpoczywać i dobrze się bawię. Przed wyjazdem postanawia, że ma kategoryczny zakaz spotykania się z chłopakami do odwołania. Wyspa jest przepiękna. A praca animatora choć lekko męcząca, to Gabi czuje, że ten wyjazd był świetnym pomysłem i dobrze jej zrobi. 

Ilias Katario jest rozpieszczonym synem właściciela sieci hoteli. Gdy kolejnym razem nawala, ojciec za karę karze mu pracować jako animator w hotelu Mitsis, by zarobić pieniądze na naprawę samochodu, który chłopak rozbił w wypadku. Ilias przyzwyczajony do wygód, hulańczego życia i przygodnego seksu z kim popadnie, nie zamierza się przepracowywać i liczy na to, że ojcu przejdzie złość i chłopak będzie mógł wrócić do swoich spraw czyli imprezowania. Bo dla Iliasa życie to jedna wielka zabawa. 


Gabi I Ilias spotykają się w hotelu. Dziewczyna od początku ma chłopaka za idiotę, choć nie ukrywa (tak w głębi serca i sama przed sobą), że jest on bardzo przystojny, natomiast on jest zafascynowany rudowłosą Polką i pragnie ją za wszelką cenę bliżej poznać...


W hotelu Mitsis planowany jest dość niespodziewany ślub. Gdy Gabi zgłasza się do pomocy przy jego organizacji, Ilias postanawia jej pomóc i tym samym pokazać dziewczynie, że nie jest dupkiem za jakiego ona go uważa. Dziewczyna dalej nie wie, że jest on bajecznie bogaty i wszystko w życiu przychodzi mu łatwo. Ale czy na pewno. Jest jedna rzecz, a raczej osoba, której Ilias nie może zdobyć. Gabi. Czy mu się to uda? Czy Gabi da mu szansę? Oczywiście już wiemy, że tak, ponieważ książka zapowiedziana jest jako "gorący romans". Między tym dwojgiem jest chemia, ale wszystko idzie wolniej niż zawsze. Ilias chce przez to pokazać Gabi, że nie jest dla niego kolejną panienką do zaliczenia. Pragnie, by dziewczyna go pokochała i z nim była. 

Oprócz wątku miłosnego mamy tu również intrygę byłej kochanki, próbę wrobienia w dziecko czy ślub siostry byłej dziewczyny Iliasa. Pojawia się również Marek który "zrozumiał swój błąd " i chce odzyskać Gabi. Co z tego wyniknie? 


Książka Ilias miała być lekkim i łatwym romansem. Czytając ją cały czas miałam wrażenie, że znam tą historię, choć na 100% nie czytałam książki o takiej tematyce. Pisana jest łatwym, młodzieżowym językiem. Autorka to babka z jajami. Nie boi się scen seksu, pikantnych opisów i momentami lekkiej kontrowersji. Choć książka czasami jest pisana zbyt gimnazjalnym językiem, to czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie ma w niej dreszczyku emocji, a autorka jest raczej przewidywalna... Tak myślałam do 299 strony. I gdy już byłam pewna,  że to prawie koniec, że będą żyli długo i szczęśliwie, autorka pokazała, że nie da się zaszufladkować i koniecznie chce zostawić ślad w mojej pamięci. Nie mogę Wam za dużo zdradzić, choć bardzo bym chciała. Po tym co autorka zafundowała mi na sam koniec jestem zła/wkurzona ale i zaskoczona. Jedno jest pewne: chcę więcej i na pewno to od autorki otrzymam. 


Małgosia jestem teraz ciekawa jak wybrniesz ze swojej decyzji. Czekam na kolejną część z niecierpliwością. Dziękuję za te emocje, choć książka kończy się zdecydowanie nie po mojej myśli. 


Za możliwość poznania historii Iliasa i Gabi dziękuję Editio Red.












Klątwa Przeznaczenia - KONKURS

Klątwa Przeznaczenia - KONKURS


Witam Was bardzo serdecznie w ten piękny słoneczny poniedziałek. Mam dla Was niespodziankę. W związku z rozwojem bloga w tematyce książkowej przygotowałam dla Was z zaprzyjaźnionymi pisarkami konkurs książkowo- kosmetyczny. Do wygrania w konkursie jest książka Klątwa Przeznaczenia, której autorkami są Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka oraz kosmetyczna niespodzianka, której sponsorem jestem ja.


Co należy zrobić by wygrać w konkursie?

Należy odpowiedzieć pod tym postem w komentarzu na pytanie "Mój ulubiony bohater książkowy to... ". Odpowiedź może być krótka lub długa. Jak chcecie. Wygrywa oczywiście najlepsza. 
Konkurs jest organizowany równolegle na profilu Instagram i warunek konieczny, by wygrać nagrodę jest taki, że trzeba zaobserwować mój profil i profil autorek na Instagramie. Jednak zgłaszacie się tylko raz albo tu albo na IG.
Będzie nam również bardzo miło, jeśli zostawicie po sobie ślad na naszych profilach..
Konkurs trwa od 29 kwietnia 2019 do 12 maja 2019 roku.
Zwycięzcą będzie osoba, która dokona najciekawszej odpowiedzi spośród tych zostawionych na Instagramie i blogu.


Sponsorami nagrody są autorki książki, a kosmetycznej niespodzianki ja. Do książki dołączone są dwie zakładki, a w środku posiada ona dedykację. Nagroda książkowa jest jedna, natomiast zawartość kosmetycznej niespodzianki jest uzależniona od ilości osób biorących udział w konkursie. Im Was będzie więcej tym więcej kosmetyków będzie w paczce.

Zwycięzca zostanie wyłoniony w ciągu tygodnia od zakończenia konkursu a paczka wysłana w ciągu tygodnia od wyłonienia zwycięzcy. Nagroda wysyłana jest tylko na terenie Polski.


Życzymy powodzenia!!!


Bardzo dziękuję Wam za udział w konkursie. Nagroda wędruje do @james20_02 , którego odpowiedź była zamieszczona pod postem konkursowym na moim Instagramie. 

sobota, 27 kwietnia 2019

Pielęgnacja twarzy z kosmetykami Ava Laboratorium

Pielęgnacja twarzy z kosmetykami Ava Laboratorium

Pielęgnacja twarzy jest dla mnie niezwykle ważna. Moja skóra nie ma lekko, a raczej z nią lekko nie mam ja. Od 8 lat mam problemy z trądzikiem i to głównie na walce z nim się skupiłam, zapominając trochę, że czas się nie cofa i nie staje w miejscu, a nieubłaganie gna do przodu. Po 25 roku życia powinno się już do swojej pielęgnacji wprowadzać kosmetyki przeciwzmarszczkowe. Czy ja to zrobiłam? Nie do końca. Oczywiście używałam kosmetyków mających takie działania, ale sporadycznie i bardzo krótko. Jak to mówią, skóra tłusta się wolniej starzeje i powinnam się z tego cieszyć. Czy się cieszę? Ze skóry tłustej nie, ale faktycznie z tym starzeniem to mają rację. Moje koleżanki, które są w tym samym wieku co ja i mają inny rodzaj cery, mają już zmarszczki. A ja ich nie mam, ale zauważyłam ostatnio, że moja skóra twarzy nie jest już tak jędrna jak kiedyś. Wniosek? Trzeba coś z tym zrobić. Postanowiłam zatem przetestować całą serię kosmetyków przeciwzmarszczkowych, które przeznaczone są dla osób po 30 roku życia i zobaczyć czy same kosmetyki w moim przypadku pomogą czy trzeba zrobić coś więcej. Mój wybór padł na markę Ava Laboratorium i jej serię Opuntica Hydro Hi-Lift .


Co skusiło mnie do wybrania akurat tej serii?

Są to kosmetyki oparte na odmładzającym działaniu ekstraktu z organicznej opuncji figowej.
Dodatkowo posiadają innowacyjną recepturę Hydro Hi -Lift, która zawiera:

  • ekstrakt z opuncji figowej – który efektywnie zwalcza oznaki starzenia: odmładza, nawilża i uelastycznienia skórę 
  • kolagen – liftinguje, wypełnienia zmarszczki i nawilża 
  • ceramidy – odbudowują i ujędrniają 
  • olej arganowy – odżywia, natłuszcza i działa antyoksydacyjnie 
  • świetlik lekarski – regeneruje i łagodzi podrażnienia. 
W skład serii wchodzi : krem pod oczy, serum, krem na dzień i krem na noc. Kosmetyki przeznaczone są do każdego rodzaju skóry, dla osób po 30 roku życia..

Każdy z kosmetyków zamknięty jest w kartonik. Każdy ma również taki sam zapach. A pachną jak słodka zielona herbata. Zapach jest cudowny i bardzo go polubiłam..


Odmładzające serum zamknięte jest w plastikowej buteleczce o pojemności 50 ml, z wygodną w użyciu pompką. Serum w swoim składzie zawiera podwójną dawkę organicznego ekstraktu z opuncji figowej, organiczny olej arganowy, witaminy, minerały, nienasycone kwasy tłuszczowe. Kosmetyk ma lekką konsystencję. Przypomina mi ona rzadki krem do twarzy. 


Serum bardzo szybko się wchłania, przyjemnie nawilża i napina skórę. Jest idealne pod makijaż. Łagodzi podrażnienia. I co najważniejsze nie zatyka porów skóry. Nakładam je na dzień na oczyszczoną skórę twarzy i szyi rano. Używam razem z kremem pod oczy. 


Regenerujący krem pod oczy to mój ulubieniec z tej serii. Nie wiem jak mogłam kiedyś nie stosować kremów pod oczy. Produkt zamknięty jest w plastikowy słoiczek o pojemności 30 ml. Ma konsystencję żelo-kremu. Jest lekki, bardzo, ale to bardzo wydajny. Zaznaczam, że trzeba go nakładać tylko odrobinę. Krem w składzie zawiera ekstrakt z opuncji figowej, ekstrakt ze świetlika lekarskiego i pantenol oraz masło aloesowe. 


Powiem tak: dla wiecznie nie wyspanej mamy z workami pod oczami, ten krem to kosmetyk idealny. Szybko się wchłania, nawilża i napina skórę. Wykonuję przy jego użyciu zawsze krótki masaż skóry pod oczami i muszę Wam powiedzieć, że bardzo to lubię i już po chwili widać, że skóra wygląda na bardziej wypoczętą. Moja skóra pod oczami potrzebowała tego zastrzyku energii. 


Esencjonalny krem na noc. Opakowanie 50 ml. Delikatny, lekki, też jakby trochę przypominający żelo-krem, ale bardziej treściwy, niż krem pod oczy. Spokojnie możemy określić go mianem koncentratu. Zawiera w składzie oprócz opuncji figowej ciekłokrystaliczne ceramidy oraz masło aloesowe Szybko się wchłania, przyjemnie nawilża i napina skórę. Nie zatyka porów.


Jestem przyzwyczajona do bardziej odżywczych kremów na noc, ale ten spełnia swoje zadanie świetnie. Bardzo podoba mi się w nim to, że mogę nałożyć go na buzię po solidnym oczyszczaniu jej szczoteczką lub peelingu, czyli wtedy, gdy moja skóra jest zaczerwieniona, a on działa na nią niczym chłodzący/uspokajający kompres.


Przeciwzmarszczkowy krem na dzień. Opakowanie 50 ml. Krem w swoim składzie zawiera ekstrakt z opuncji figowej, czysty kolagen i witaminę B3 . Tu już nie mamy żelowej formuły. Jest to typowy krem, ale lekki i średnio gesty. Tak jak pozostałe kosmetyki szybko się wchłania i szybko nawilża skórę. Dobrze sprawdza się pod makijaż. Nie zatyka porów i nie powoduje u mnie wysypu niedoskonałości. Skóra po jego nałożeniu jest przyjemnie gładka i miła w dotyku. Regeneruje skórę i łagodzi podrażnienia. Jest przyjemny w stosowaniu.


Ciężko jest pisać w tym przypadku o działaniu każdego kosmetyku z osobna, więc wymieniłam przy nich tylko takie cechy jak nawilżenie, regeneracja, szybkie wchłanianie. Na końcu chciałabym podsumować działanie tych produktów jako całości. Do zastosowania serii przeciwzmarszczkowej skłoniło mnie to, że zauważyłam, iż moja skóra nie jest tak jędrna, jak jeszcze kilka lat temu. Od 1.5 roku czyli od kiedy urodził się mój syn mało śpię, mam częste pobudki w nocy, a 5.30 muszę być już gotowa do działania. Zauważyłam też, że jak się uśmiecham pojawiają mi się zmarszczki wokół oczu, których wcześniej nie było. Po miesięcznym stosowaniu kosmetyków z serii Opuntica Hydro Hi - Lift już widzę dużą poprawę w wyglądzie mojej skóry. Przede wszystkim skóra pod oczami i wokół oczu jest napięta i wygładzona, znikają też obrzęki. Podczas uśmiechu widać różnicę w wyglądzie skóry. Jeśli chodzi o twarz to nie mam na niej zmarszczek, ale skóra wygląda na bardziej wypoczętą i zregenerowaną. Czuję również, że jest bardziej odżywiona i nawilżona. Bardzo dużym plusem kosmetyków z tej serii jest ich zapach. Jestem w nim zakochana. Przyjemny, delikatny, nasycony w odpowiednim stężeniu. Czy jestem zadowolona z tej serii? Tak, ponieważ dokładnie o to mi chodziło, gdy sięgałam po te kosmetyki. Kosmetyki są bardzo wydajne więc będę miała jeszcze jeszcze długo, a pielęgnacja skóry nimi to czysta przyjemność.

Seria Opuntica Hydro Hi- Lift to pierwsze kosmetyki marki Ava Laboratorium, które miałam przyjemność wypróbować. Pierwsze, ale na pewno nie ostatnie. 


Znacie kosmetyki od Ava Laboratorium?





















środa, 24 kwietnia 2019

Kosmetyki Najel - zamówienie ze sklepu Bio-love.pl

Kosmetyki Najel - zamówienie ze sklepu Bio-love.pl


Kosmetyki naturalne - jestem jak najbardziej na tak. To tej pory mogliście przeczytać na moim blogu opinie na temat kilku takich produktów. Ale opinie te dotyczyły raczej pielęgnacji twarzy. Z racji tego, że cały czas poszerzam swoją wiedzę na temat naturalnej pielęgnacji, postanowiłam przetestować również coś do ciała. Szukając inspiracji w internecie natrafiłam na sklep z naturalnymi kosmetykami Bio-love.pl. W sklepie tym podoba mi się to, że można poprosić obsługę, chociażby na Facebooku, o pomoc w doborze produktów do pielęgnacji. Oprócz marek, które znam i lubię, sklep ma również w swojej ofercie produkty, firm, których nie znam i nigdy o nich nie słyszałam. Jedną z takich marek jest Najel.


Firma Najel jest producentem kosmetyków naturalnych, do produkcji których wykorzystuje się głównie oliwę z oliwek i olej laurowy. Firma posiada własną plantację drzewek oliwnych. Sztandarowym produktem marki jest mydło Aleppo, wytwarzane według starej receptury w Syrii w mieście Aleppo.

Z asortymentu marki wybrałam sobie dwa produkty, których byłam najbardziej ciekawa i chciałabym Wam o nich dziś odpowiedzieć.


Nierafinowane masło Shea Karite 150 g. Wszyscy z nas słyszeli, że jest coś takiego jak masło shea. Jest ono dodatkiem do wielu kosmetyków, a jego cudowne właściwości na skórę i włosy są znane od dawna. Ale czy używaliście masła shea w czystej postaci? Ja nie i byłam go bardzo, ale to bardzo ciekawa.


Właściwości masła shea:
  • pielęgnuje, odżywia i nawilża skórę,
  • przyspiesza regenerację naskórka,
  • łagodzi objawy alergii skórnych,
  • działa odmładzająco,
  • zawiera witaminy A i E,
  • zawiera filtr SPF 4-6,
  • wygładza włosy, dodaje im miękkości i blasku,
  • łagodzi skórę po depilacji,
  • jest świetnym kosmetykiem do każdego rodzaju cery,
  • można je używać do pielęgnacji całego ciała,
  • to produkt naturalny,
  • można je używać solo oraz jako dodatek do kremów, maseczek, balsamów.

Masło shea bardzo zaskoczyło mnie swoim działaniem. Używałam go zarówno do pielęgnacji suchej skóry ciała jak i jako krem do twarzy. Ci z Was, którzy czytają mój blog regularnie wiedzą, że mam trądzik. Masło świetnie wpływa na stan skóry trądzikowej. Koi i łagodzi podrażnienia, a przy tym nie zapycha porów skóry.


Masło ma zbitą i dość twardą konsystencję. Jak możecie zauważyć na zdjęciu, nie jest to konsystencja jednolita. Po tym także widać, że produkt jest naturalny. Jest zapach jest cudowny. Dla mnie pachnie orzechami. Masło należy nałożyć na dłonie i w nich rozetrzeć. Można także rozpuścić je w kąpieli wodnej. Zamknięte jest w plastikowy słoiczek. Ja nakładam je drewnianą szpatułką. Palcami się nie da, bo jest za twarde. 


Naturalne mydło Aleppo 100% oliwy z oliwek 170 gJak wspomniałam jest to produkt sztandarowy marki Najel. Choć osobiście nie przepadam za mydłami w kostce, to do wypróbowania tego produktu skusiły mnie jego właściwości. Szczególnie kierowałam się chęcią używania go na moją problematyczną skórę ciała, na której również mam problemy z trądzikiem. ale również zamierzałam używać go do pielęgnacji twarzy. 


Właściwości mydła Aleppo:
  • posiada właściwości antyseptyczne, zabliźniające i nawilżające, które odnawiają film hydrolipidowy,
  • nawilża skórę,
  • jest przeznaczone dla skór suchych, dotkniętych takimi chorobami jak łuszczyca, trądzik, swędzenia, egzema,
  • hipoalergiczne,
  • w 100% ulega biodegradacji,
  • nie zawiera sztucznych barwników, konserwantów, perfum ani innych substancji drażniących.

Mydło jest dość duże i by go całego nie używać ukroiłam sobie nożem kuchennym jego kawałek. Choć na zewnątrz mydło ma kolor brązowawy, to w środku jest zielone. W porównaniu do mydeł w kostce kupowanych w drogeriach, ten produkt nie wysusza skóry. Nie zostawia też tego charakterystycznego białego nalotu na skórze. Działa nawilżająco. Dobrze oczyszcza skórę i nie działa ściągająco. W moim przypadku reguluje wydzielanie sebum i korzystnie wpływa na stan mojej skóry twarzy i ciała. Ma ładny naturalny zapach. Dzięki niemu coraz bardziej doceniam dobrodziejstwa Matki Natury. Moje ciało bardzo polubiło ten kosmetyk. 


Zarówno mydło jak i masło shea sprawdziły się u mnie świetnie. Kosmetyki naturalne to jednak przyszłość. Gdy zaczęłam ich używać stan mojej skóry wyraźnie się poprawił. Niestety często borykam się z różnymi problemami skórnymi, a kosmetyki naturalne bardzo mi pomagają w walce z nimi. Marka Najel ma dość szeroki asortyment i jeszcze kilka produktów mnie zaciekawiło i będę musiała je wypróbować.





Znacie kosmetyki Najel? Jestem ciekawa jakich Wy używacie kosmetyków naturalnych?

Czy warto zamawiać kosmetyki z katalogu? Na tapecie marka Avon.

Czy warto zamawiać kosmetyki z katalogu? Na tapecie marka Avon.

W obecnym świecie kupienie czegokolwiek nie stanowi problemu. Tym bardziej jeśli chodzi o kosmetyki. Zakupy można dokonywać nie wychodząc nawet z domu. Ja osobiście rzadko kupuję kosmetyki przez internet, chyba, że znam markę i kupuje rzeczy, które już używałam wcześniej. A jak to jest z kosmetykami z katalogów? W Polsce jest kilka firm, które oferują możliwość zamówienie kosmetyków z katalogu. Można to zrobić u konsultantki lub skorzystać z opcji "kup przez internet". Najbardziej znaną marką kosmetyków, które można wybrać z katalogu jest Avon. Marka Avon jest znana mi do dawna. Już będąc w liceum kupowałam ich produkty. Kremy, balsamy, żele pod prysznic, czy kolorówka zawsze wypadały dobrze na tle marek drogeryjnych. Mam oczywiście porównanie z innymi firmami oferującymi kosmetyki z katalogów i jeśli miałabym wybrać jedną z nich, to na pewno byłby to Avon.


Niedawno zrobiłam zamówienie u mojej konsultantki i chciałabym Wam pokazać na co się skusiłam.


Wygładzająca maseczka do twarzy peel off z ekstraktem z alg Planet Spa to kosmetyk, po który sięgam często. Maseczka dobrze usuwa zanieczyszczenia i martwy naskórek. Redukuje widoczność porów, wygładza skórę. Po jej użyciu czuję, że moja skóra jest dobrze odświeżona. Maseczka ma przyjemny zapach, jest przezroczysta i widać w niej płatki wodorostów. Wygodnie się ją nakłada i szybko zastyga na skórze. Pojemność 75 ml.


Nawilżający żel pod oczy z oliwą z oliwek Planet Spa. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju kremy pod oczy, jednak pierwszy raz skusiłam się na żel do pielęgnacji skóry pod oczami. Kosmetyk ma lekką żelową formułę. Jest przezroczysty i bezzapachowy. Doskonale nawilża skórę pod oczami. Szybko się wchłania, nie lepi, nie wałkuje. Dobrze się sprawdza przy opuchnięciach. Poprawia elastyczność skóry. Delikatnie ją napina. Opakowanie ma pojemność 15 ml.


Maska w płachcie ze śródziemnomorską oliwą z oliwekProdukt przeznaczony jest do pielęgnacji skóry suchej, ale przy mojej mieszanej również maseczka dobrze się sprawdziła. Maseczka idealnie nawilża i napina skórę, pozostawiając ją miękką o przyjemną w dotyku. Uwielbiam maseczki w płachcie i sięgam po nie dość często. Ten produkt również spełnił moje oczekiwania.



Konturówka do ust. Ciężko jest dostać dobrą konturówkę. Skusiłam się na kolor Blushing mauve i jestem z niego bardzo zadowolona. Konturówka posiada w swoim składzie delikatne drobinki. Jest bardzo delikatna i naturalnie wygląda na ustach. Lubię konturówki wykręcane i ta również taka jest. Nie za twarda, nie za miękka. Wygodnie się jej używa. Fajny produkt.



Do zamówienia dostałam również próbkę kremu i perfum.

Produkty zamówiłam już jakiś czas temu i jestem z nich zadowolona. Oczywiście nie jest to moje ostatnie zamówienie. Mam zaufanie do tych kosmetyków. Zawsze fajnie się u mnie sprawdzają.


Zamawiacie kosmetyki z Avon? A może lubicie inne marki katalogowe ?



















niedziela, 21 kwietnia 2019

Deborah Milano - czyli co warto kupić na promocji w Rossmannie.

Deborah Milano - czyli co warto kupić na promocji w Rossmannie.

Rossmanowa promocja na kolorówkę to już tradycja tej sieci drogerii. Gdy tylko przeciekną informacje o tym, kiedy można się owej promocji spodziewać, w mediach społecznościowych zaczyna się szał. Blogerki i instagramerki robią zdjęcia i piszą posty o tym, co warto kupić, a co lepiej omijać szerokim łukiem. Uważam, że to świetna sprawa, ponieważ nie każdy orientuje się w tych wszystkich kosmetycznych cudeńkach (i bublach) i zdanie się na produkty sprawdzone to słuszny wybór. Sama wielokrotnie korzystałam z rad moich koleżanek, czytałam artykuły na blogach czy przeglądałam zdjęcia na Instagramie w poszukiwaniu inspiracji. A gdy nadchodzi ten wymarzony pierwszy dzień promocji, to od rana w internetach już dziewczyny szaleją i publikują fotki tego, co udało im się kupić. W sumie nie ma co się dziwić. Kupić kosmetyki za połowę ceny zawsze jest przyjemnie. 


W tym roku promocja (jak to określiła moja koleżanka, a mnie się to bardzo spodobało) dla mugoli, czyli istot niemagicznych, trwa w dniach 19-30 kwietnia, natomiast wszystkie VIP czarodziejki mogły zrobić zakupy już 16 kwietnia. Tym razem ja również dołączyłam do grona VIP i mogłam poszaleć wcześniej niż reszta świata.



Choć raczej nie piszę u siebie postów w stylu, co kupić w Rossmannie na promocji, ponieważ wolę je czytać u innych, to tym razem zrobiłam wyjątek. Tylko, że pokażę Wam kosmetyki nowej dla mnie marki Deborah Milano. Jej produkty dopiero od niedawna są w sprzedaży w Rossmannie, ale warto się im przyjrzeć z bliska.


Róż na policzki FORMULA PURA to mój niekwestionowany faworyt wśród propozycji marki Deborah Milano. Bez parabenów, silikonów, wazeliny i talku. O słodkim ciasteczkowym zapachu. Przepiękny kolor, którym bardzo naturalnie możemy podkreślić nasze kobiece piękno. Jak dotąd jest to najlepszy i najtrwalszy, a przy tym najbardziej naturalnie wyglądający róż, jaki kiedykolwiek miałam. Już teraz rozumiem, czemu ma tyle pozytywnych opinii i jest taką dumą marki. 


Podkład BB Cream 5 w 1 to połączenie kremu BB i podkładu. 97% składników pochodzenia naturalnego. Lekki jak piórko. Idealnie wtapia się w skórę. Po nałożeniu prawie go nie widać. Ale widać za to, że skóra wygląda od razu inaczej. Koloryt jest wyrównany. Skóra jest nawilżona i przyjemna w dotyku. Krem pachnie słodko. Jak ciastko. Jest to jeden z najtrwalszych kremów BB, jakie używałam do tej pory. I co najważniejsze... Nie czuję, by skóra mi się pod nim pociła/dusiła. Za to czuję, jak oddycha. Ma filtr SPF20.



Podkład i korektor 2 w 1 24 Ore Extra Cover. Pierwszy raz spotykam się z połączeniem podkładu i korektora i faktycznie ten kosmetyk tak się zachowuje na skórze. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej i u mnie sprawdza się świetnie. Wysoki poziom krycia i trwałe matowe wykończenie, czyni ten podkład idealnym przyjacielem skóry mieszanej, tłustej i tej z niedoskonałościami.



Żelowa kredka do oczu 2 w 1 Kajal&Eyeliner to niezwykle miękka, ale nie rozmazująca się i wodoodporna kredka do makijażu oka. U mnie świetnie sprawdza się w smoke eye. Rozcieram ją sobie pędzlem na powiece i muszę Wam powiedzieć, że o wiele lepiej sprawdza się w tej roli niż cień do powiek. I łatwiej zrobić nią porządny kształt na powiece. Kolejny świetny produkt. 



Pomadka w płynie Fluid Velvet Mat. Matowa/metaliczna pomadka w płynie. Posiadam w swojej kolekcji bardzo dużo szminek i pomadek, ale takiej o matowym metalicznym wykończeniu jeszcze nie miałam. Kolor jest przepiękny. Głęboki, mocno napigmentowany. Pomadkę łatwo się nakłada i choć myślałam, że będę miała problem z narysowaniem konturu ust, to się myliłam. Na ustach wygląda zjawiskowo.


Maskara pogrubiająca rzęsy 24 Ore Instant Maxi Volume. Gruba szczoteczka z włosiem ma za zadanie nadać spojrzeniu mega objętości. Maskara jest trwała. Nie osypuje się i wygląda świeżo przez cały dzień. Nie miałam problemu ze zmyciem maskary zwykłym płynem micelarnym.


Choć to moje pierwsze spotkanie z kosmetykami Deborah Milano, to po przetestowaniu tego zestawu mam ochotę na więcej. Szczególnie ciekawi mnie seria FORMULA PURA i mam ochotę w następnej kolejności wypróbować własnie te kosmetyki.


Znacie kosmetyki do makijażu od Deborah Milano?