środa, 15 stycznia 2020

"Księżniczka Popiołu" Laura Sebastian - recenzja



Fantastyka - nie każdy ją lubi. Ale nie można zarzucić autorom książek fantastycznych braku wyobraźni. Samo napisanie książki jest trudne. Co innego poruszać się w świecie, który istnieje naprawdę, a co innego ten świat stworzyć od podstaw. Dlatego chętnie czytam książki z gatunku fantasy i zawsze nie mogę się nadziwić jak zdolnym trzeba być, by taką książkę napisać. 

Moją ukochaną pisarką książek fantastycznych, choć one dzieją się w świecie współczesnym jest L.K Hamilton. Mam wszystkie jej książki, które zostały wydane w Polsce. Niestety już od kilku lat, choć autorka dalej pisze, u nas się te książki nie pojawiają. Szkoda. Szukam sobie zatem książek, które choć trochę zrekompensowałyby mi utratę Anity, głównej bohaterki książek Laurel.

Nakładem wydawnictwa Zysk i Spółka, którzy moim zdaniem wydają najlepszą fantastykę w Polsce, ukazała się książka Księżniczka Popiołu autorstwa Laury Sebastian. Piękna, tajemnicza okładka ukazująca koronę z popiołu i opis, który mnie zaintrygował, to tylko część plusów tej książki. Czy Księżniczka Popiołu wypełniła pustkę w moim sercu i pozwoliła, bym znowu znalazła książkę fantastyczną, którą pokocham? Zapraszam Was na jej recenzję. 


Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile…

Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień.

Przez dekadę była niewolnicą we własnym pałacu. Znosiła niezliczone akty przemocy i kpiny ze strony Kaisera i jego dworu. Była bezsilna, a przeżyć w nowym świecie udało jej się tylko dzięki zakopaniu głęboko w swoim wnętrzu dziewczyny, którą była wcześniej.

Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko ma się jednak skończyć…




Czytając dobrą książkę potrafię zaczytać się na tyle, że nie mam ochoty na powrót do rzeczywistości. Czytając dobrą książkę czuję się wspaniale, a moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Ale gdy sięgam po fantastykę, której nie znałam, trochę boję się, że świat wykreowany przez autora mi się nie spodoba. W przypadku Księżniczki Popiołu zakochałam się w stylu pisania autorki już od pierwszego rozdziału. 


Historia, którą napisała Laura nie jest ani piękna, ani bajkowa. Za to podczas czytania widziałam jak na kartkach tej książki rozlewa się krew. Czułam ból głównej bohaterki, a gdy opowiadała, że ktoś mocno puka do drzwi, czułam również jej wielki strach. Jej bezradność i smutek poczułam już na samym początku, ale im głębiej się wyciągałam w historię Theo, tym więcej współczucia miałam dla tej biednej dziewczyny. 



Matka Theodosi była piękną i mądrą królową. Żyła w pokoju, a swój lud szanowała jak własną rodzinę. Gdy zginęła, nic już nie było jak dawniej. Jej piękna Astrea popadła w ruinę, jej córka została zniewolona i przez 10 lat traktowana podle. Biczowana, poniewierana, nie kochana. Codziennie musiała patrzeć w oczy mordercy swojej matki. Codziennie była wyśmiewana, a jej każde, nawet najmniejsze nieposłuszeństwo względem nowego władcy  było surowo karane. Była Księżniczką Popiołu. Theo przez 10 lat miała jednak nadzieję, że jeszcze może ocalić swój lud, choć gdy jej matka umarła, ta miała zaledwie 6 lat. 10 długich lat niewoli i poniżania. 10 lat bycia więźniem we własnym pałacu, który nie jest już jej pięknym domem. 10 lat życia, gdy była obserwowana 24 godziny na dobę. 10 lat życia w świadomości, że jej lud, nie dość, że zniewolony, to jest dziesiątkowany przez morderczą pracę w kopalniach i głód. 10 lat noszenia korony z popiołu. 10 długich lat i nagle nadchodzi ratunek. Ale zanim to nastąpi, Theo będzie musiała jeszcze dużo poświęcić. Jednak wolność jest warta każdej ceny. 


Świetnie napisana opowieść o tym, że nie można tracić nadziei. Że warto wierzyć i kochać. Opowieść trzymająca w napięciu od pierwszej strony z równie brawurowym zakończeniem. 


Historia Theo jest napisana prostym językiem. Całość historii spójna i dobrze dopracowana. A świat wymyślony przez autorkę mroczny, pełen mocy ale i smutku i żalu. Książka jest brutalna, a niektóre sceny zapierają dech w piersiach. Czytając ją, szeroko otwieramy oczy. Ale czy można się dziwić? Astrea od 10 lat jest zniewolonym krajem, a rządzi nią podły i bezwzględny Kasier, który nie cofnie się przed niczym, a nieposłuszeństwo karze śmiercią. A największą przyjemność sprawia mu, gdy Theo cierpi. Ale nie zamierza jej zabić. Ma co do niej plany. Dużo gorsze jednak niż śmierć...


Gdy piszę tą recenzję, już obok mnie leży kontynuacja Księżniczki Popiołu - Pani Dymu. Podobno jest jeszcze lepsza od części pierwszej...



Lubicie fantastykę?





















13 komentarzy:

  1. Ja niestety nie należę do fanów fantastyki. Mimo, że podobnie jak Ty nie mogę się nadziwić jaką to wyobraźnię muszą mieć autorzy takich książek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię, zwłaszcza dobrą fantastykę. Mam nadzieję, że nie znudzi mnie ten prosty język, bo jednak w fantastyce lubię czasem nierzeczywistości, nowe czy odwrotnie, przestarzałe określenia, czy wreszcie odniesienia do jakiś teorii, ludzi czy wierzeń z tamtych przedstawionych dziejów. No i plastyczne opisy - one zawsze mnie kupują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrą fantastyką nigdy nie pogardzę, a już wcześniej słyszałam, że to dobra książka. Okładka jest genialna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię czytać fantastykę. Mam dużo książek z tej tematyki i muszę w końcu skończyć serię Szklany Tron. Jeśli chodzi o książkę, to może po nią kiedyś sięgnę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak autorzy fantastyki muszą mieć naprawdę dużą wyobraźnię do pisania książek. Ja nie przepadam za tym gatunkiem książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyka to coś dla mnie, lubię niesamowite historie stworzone przez wyobraźnię autora. Ta książka napewno by mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, że lubisz fantastyke. Ja jakoś nie jestem,, za pan brat,, z takim gatunkiem. Chociaż sam tytuł zacheca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tym razem to nie moja bajka i jednak bym się nudziła czytając tego typu książkę. Jednak znam osobę której by się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Osobiście bardzo lubię, chociaż wiadomo, ze nie zawsze wszystko mi podpasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastykę to ja lubię czasami. Muszę mieć na nią ochotę. Na tę książkę nieco mam, głównie za sprawą genialnej okładki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam obie części na swojej półce, jednak jeszcze nie mam ochoty się za nie zabierać. Jednak okładka książki bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo lubię fantastykę. O tej książce piszesz tak emocjonalnie, że mnie zaintrygowałaś. A co do Hamilton - nie myślałaś o tym, aby spróbować czytać w oryginale? Ja tak często robię, kiedy nie mogę doczekać się polskich przekładów.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam fantastyke i myślenie co by było gdyby, to oderwanie od normalnego codziennego życia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)