Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lila Róż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lila Róż. Pokaż wszystkie posty

piątek, 22 lutego 2019

Gaja Piękna z Natury- przeglad propozycji marki

Gaja Piękna z Natury- przeglad propozycji marki

W wolnych chwilach lubię przeglądać internet w poszukiwaniu inspiracji kosmetycznych. To nie jest tak, że wszystko leży na ulicy lub jest w zasięgu ręki. Niektóre kosmetyki odkryłam zupełnie przypadkiem i jestem z nich bardzo zadowolona. Gdybym nie szukała, to nie wiedziałabym o ich istnieniu. Któregoś dnia przeglądając internet trafiłam na kosmetyki Gaja Piękna z Natury i bardzo mnie one zainteresowały. Na pewno wpływ na to miała ich szata graficzna, ale i to, że marka Gaja oferuje swoim klientom dość spory wybór i przeglądając ofertę każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Postanowiłam zatem, że chcę kilka z tych kremów przetestować. Gdy nadarzyła się taka okazja, to do testów wybrałam sobie aż 8 kremów. Czy jestem pazerna? Myślę, że trochę na pewno. Każda blogera trochę taka jest :):) Ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa oczywiście. Ale prawda jest taka, że nie mogłam się zdecydować i wybrałam więcej produktów, by tu je Wam opisać byście Wy w przyszłości mogli dokonać wyboru bez przeszkód. Zapraszam Was na przegląd kremów marki Gaja Piękna z Natury. Wszystkie kremy dostępne są w Drogerii Lila Róż. 


Każdy z kremów czy żeli występuje w dwóch pojemnościach 100 i 300 ml. Ja wzięłam wszystkie w mniejszej wersji. Każdy z kosmetyków zamknięty jest w plastikowy słoiczek i ma aluminiową nakrętkę. Opakowanie jest wygodne i praktyczne. 



Gaja z Kolagenem KREM to mój zdecydowany faworyt. Krem w swoim składzie zawiera kolagen roślinny, olej kokosowy i kwas mlekowy. Jest przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej, bardzo suchej, ze skłonnością do atopowego zapalenia skóry oraz dla skóry dojrzałej i starzejącej się. Kosmetyk ma bardzo przyjemny, delikatny kremowy zapach. Używałam go do skóry całego ciała, również do twarzy. Kosmetyk bardzo dobrze nawilża skórę i pozostawia ją miłą i przyjemną w dotyku. Jest wydajny, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. Bardzo go polubiłam.


Gaja Radosna KREM, w którego składzie znajdziemy masło kakaowe, olej kokosowy, kolagenu roślinny i olej kukurydziany. Z tego kremu bardzo się ucieszyłam, ponieważ lubię kosmetyki z masłem kakaowym i skuszona wizją pachnącego czekoladą ciała ochoczo zabrałam się za testy. Krem przeznaczony jest do skóry przesuszonej, zniszczonej i z oznakami mijającego czasu (linie, zmarszczki). Producent zaznacza, że będzie również idealny do skóry z bliznami i rozstępami. Jego lekka formuła na pewno umili stosowanie produktu. Szybko się on również wchłania. I wszystko byłoby cudowne gdyby nie zapach oleju kukurydzianego przebijający przez zapach kakao. Ta mieszanka wyszła "lekko kwaśna". Zużyć zużyję, bo efekt jest zadowalający, ale nie do końca odpowiada mi zapach kremu. Ale wiadomo, że zapach to kwestia gustu. Kremu używałam tylko do pielęgnacji ciała. Nie używałam go do twarzy. 


Gaja Aloesowa KREM. W moim domu na parapecie stoją dwa wielkie drzewka aloesowe. Aloes świetnie sprawdza się w pielęgnacji mojej skóry. Dobrze nawilża, regeneruje i odżywia skórę. Dodaje go do masek, kremów i balsamów. Dlatego byłam bardzo ciekawa jak ten krem się sprawdzi. I sprawdził się dobrze. Miał nawilżyć i dobrze nawilża. Zawiera w swoim składzie aloes, olej słonecznikowy, olej kokosowy i kolagen roślinny. Krem przeznaczony jest do skóry suchej, odwodnionej, z zaczerwieniami i wypryskami. Lubię kremy aloesowe i chętnie po nie sięgam. Ten kosmetyk stosowałam tylko do pielęgnacji ciała. Nie używałam go do twarzy. 


Gaja z Witaminą E Krem. Polubiłam ten krem przede wszystkim za  mocne nawilżenie skóry. Z plusów również mogę wymienić to, że szybko się wchłania i skóra jest po nim bardzo przyjemna w dotyku. Zdecydowanie bardziej wolę go jednak używać na ciało niż na twarz, bo nie jest przeznaczony do mojej cery. A dla kogo zatem jest ten krem? Dobrze sprawdzi się w przypadku skóry dojrzałej, potrzebującej odżywiania. Działa przeciwstarzeniowo, rozjaśniająco. Bardzo lubię używać go do rąk, bo przyjemnie je nawilża. Ma dość ciekawy zapach perfumowany zapach. Trochę przypomina mi "ciotkowe perfumy " ale po nałożeniu na skórę pachnie trochę jakby mydłem w kostce. Ale wiecie co? Lubię ten zapach :) Krem w swoim składzie zawiera witaminę E, olej kokosowy, kwas mlekowy, olej rycynowy.


Gaja Nagietkowa KREM to produkt idealny do pielęgnacji skóry suchej ale i wrażliwej czy delikatnej. Ma właściwości naprawcze, dobrze regeneruje i działa przeciwzapalnie. W swoim składzie zawiera nagietek, olej rycynowy, ekstrakt z miodu, masło kakaowe. Ten krem jest dość tłusty, treściwy, zdecydowanie ma zbitą konsystencję, a jego tłusta warstwa jest delikatnie wyczuwalna na skórze. No i ten zapach.... Ale nie ma co się dziwić, że pachnie nagietkiem, którego zapach nie jest najpiękniejszym zapachem na świecie. Ale za to właściwości kremik ma świetne. Sucha skóra? Nie dziękuję. Mam Gaję Nagietkową. Bardzo lubię ten krem i pielęgnuję nim suche partie ciała. Dobry jest również do przesuszonej skóry dłoni. Do twarzy nie używałam, bo dla mnie jest za ciężki. ale dobrze sprawdzi się w przypadku podrażnionej i bardzo suchej skóry twarzy. 


Gaja Rozmarynowa ŻEL. Bardzo chciałam przetestować ten żel, ponieważ producent zachwala go jako idealny kosmetyk do skóry tłustej i trądzikowej. Lekki, szybko się wchłania, idealny pod makijaż... mhm czyli coś dla mnie. Zapach rozmarynu lubię więc nie mogłam doczekać się, aż ten kosmetyk do mnie przyjedzie. Żel na lekką konsystencję to fakt. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy to również fakt. W swoim składzie oprócz rozmarynu zawiera żywokst lekarski, olejek konopny, olejek lawendowy. I tu wielkim zaskoczeniem był dla mnie zapach żelu. Pachnie jakby pół litra olejku kamforowego, który ktoś wlał do małego pudełeczka, w którym jest krem. Mhm... Czym prędzej zabrałam się za czytanie składu i znalazłam w nim oczywiście kamforę i mentol... Mhm i to dość wysoko w składzie. Używałam już produktów do twarzy które zawierają w swoim składzie olejek miętowy, ale żeby kamforę i mentol i to w tak dużej ilości to jeszcze nie. Zapach kamfory jest tak intensywny jak w bardzo popularnej maści marki na przeziębienie Vicks. Jak dla mnie za bardzo intensywny. Czytałam opinie blogerek na jego temat i rozbawiła mnie jedna typu "idealny pod oczy". Mhm, ja na brodę nałożyłam odrobinę i już mi oczy łzawiły od nadmiaru zapachu kamfory, a co dopiero nakładać go pod oczy. A uczucie na skórze twarzy po nałożeniu tego żelu jest fatalne. Bardzo mocny efekt chłodzenia i niestety mnie już po chwili zaczęła piec skórą w miejscu gdzie nałożyłam żel. I ten zapach mentolu i kamfory...Żeby nie było, że nie lubię. Bardzo lubię ale nie w kosmetyku do twarzy. Zresztą z tego co wiem to olejku kamforowego nie należy nakładać na podrażnioną skórę. A niestety skóra trądzikowa często ulega podrażnieniom i uszkodzeniu. Więc????? Ale za to kosmetyk bardzo dobrze sprawdza się w pielęgnacji innych części ciała. Ja używałam go głównie na brzuch i faktycznie mogę potwierdzić, że ma działanie ujędrniające. Tam zapach mi nie przeszkadza, a efekt chłodzenia jest jak najbardziej na plus. 


Gaja Powabna ŻEL i KREM Antycellulitowy. Tych kosmetyków byłam ciekawa najbardziej z całej ósemki i wzięłam specjalnie te dwa produkty by je Wam porównać. Oba w składzie zawierają kofeinę, miłorząb japoński, bluszcz, algi morskie. Oba kosmetyki mają działać skutecznie na cellulit i pomagać nam w walce z niechanym tłuszczem. Myślałam na początku, że działają one tak samo, tylko różnią się formą. Myliłam się. Zacznę może od ŻELU. Lekka konsystencja. Szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. pachnie...nie umiem Wam powiedzieć jak dokładnie, ale zapach jest bardzo delikatny i przyjemny. A co do działania to lekko napina skórę, a tak poza tym to nie zauważyłam nic nadzwyczajnego. Nie zauważyłam również efektu rozgrzewania czy mrowienia, a tego się spodziewałam. W sumie to ten kosmetyk szału nie robi.


Inna sytuacja jest z KREMEM. Już po chwili od nałożenia kosmetyku zaczęłam czuć na skórze ciepło, potem gorąco. Skóra zaczęła mnie piec. Mimo tego, że po aplikacji kremu umyłam dokładnie ręce, to na dłoniach i przedramionach, które nie miały kontaktu z produktem dostałam ogromnych piekąco- swędzących plam. Gorzej wyglądał mój brzuch. Już po 3 minutach zrobił się cały czerwony i skóra mnie piekła. Bardzo szybko weszłam pod prysznic i bardzo dokładnie się umyłam gdyż wyglądało to jak typowa reakcja alergiczna. Mimo prysznica skóra dalej była gorąca i piekła choć już nie tak bardzo jak przed myciem. Szybko wzięłam wapno w syropie zapobiegawczo, a zaczerwienienie skóry i lekkie pieczenie utrzymywało się ok 2 godziny, a potem wszystko ustąpiło. Muszę Wam powiedzieć, że używałam już wiele rozgrzewających kosmetyków antycellulitowych, ale nigdy nie miałam takiej reakcji na ciele. Jestem bardzo zdziwiona bo po żelu nie miałam nic. Zrobiłam małe śledztwo na Instagramie, bo przecież to nie tajemnica, że testujemy to w kilka osób i wiem, że nie tylko u mnie taka reakcja wystąpiła, choć dziewczyny miały takie plamy również po żelu. Czytałam również opinie na temat tych produktów na portalu wizaz.pl, i niektóre z dziewczyn pisały, że także piekła je skóra. Co więcej, podobno tak na być. Ja rozumiem, że skóra jest zaczerwieniona, bo taki kosmetyk może tak działać. Ale żeby aż tak? Testowałam już wiele podobnych kosmetyków i nigdy nic takiego nie było. A tu taki stan. Widać jestem albo uczulona na jakiś składnik kremu, albo u mnie to prostu skutki uboczne są bardziej widoczne i dokuczliwe niż u innych. Nie zamierzam ryzykować i pisać Wam że lubię gdy mnie coś pali i piecze i jestem gotowa podjąć to ryzyko by pozbyć się cellulitu. a takie opinie już czytałam.  Mhm nie jestem gotowa i kolejnych prób nie zamierzam podejmować gdyż jeśli to alergia to nic dobrego z tego nie wyjdzie. Skoro u kilku osób taka reakcja wystąpiła, to uważam, że producent powinien napisać na opakowaniu, że może wystąpić zaczerwienienie, podrażnienie skóry i trzeba wcześniej zrobić próbę uczuleniową. Nie lubię takich niespodzianek. 

Poniżej zdjęcia rąk chwilę po nałożeniu kosmetyku. To już jest po tym jak się umyłam. Brzucha nie umiałam sobie sama sfotografować. 





Wszystkie kremy i żele możecie kupić w Drogerii Lila Róż. Ja na pewno skuszę się jeszcze na Gaję z Kolagenem, bo ten krem świetnie się u mnie sprawdził i mogłam go stosować do pielęgnacji całego ciała, równie twarzy. Bardzo podoba mi się również zapach tego kremu. Następnym razem na pewno wezmę 300 ml, bo moje 100 ml szybciutko zniknęło. W ofercie marki są jeszcze inne produkty, więc warto zajrzeć na stronę drogerii. 



Jestem bardzo ciekawa czy testowaliście te kosmetyki i co o nich myślicie? A może u Was też wystąpiły te skutki uboczne po użyciu kremu Gaja Powabna? Koniecznie dajcie znać w komentarzu.