Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Poradnik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 lutego 2022

"Internet a prawo - jak się nie potknąć? Poradnik dla twórców. Tomasz Palak - recenzja

"Internet a prawo - jak się nie potknąć? Poradnik dla twórców. Tomasz Palak - recenzja

"Internet a prawo - jak się nie potknąć? Poradnik dla twórców. Tomasz Palak - recenzja

Z publikowaniem treści w internecie jest różnie. Można się potknąć, wywrócić, a nawet złamać nogę, czy słono zapłacić za swoje gapiostwo lub celowe działanie. Trzeba uważać z tym co się robi, gdzie publikuje i co publikuje. Cieszę się, że powstał poradnik, dla twórców, który pokazuje, co robić, by robić dobrze i nie nadziać się przy tym na minę. "Internet a prawo - jak się nie potknąć?" - warto tę książkę przeczytać, szczególnie jeśli się jest początkującym internetowym twórcą.


Czemu napisałam, że początkującym twórcą? Dlatego, że do mojego działania w social mediach, praktycznie nic ta książka nie wnosi. Nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, to co Tomasz Palak napisał, ale młodych twórców przestrzeże przed popełnianiem błędów. Chociaż jak patrzę na to, co się dzieje, to i niektórzy internetowi giganci książkę powinni przeczytać. Nie od dziś wiadomo, że nie można brać cudzego, bez zgody autora i wykorzystywać jako swoje. Nie można nawet pożyczać bez zapytania kogoś o zgodę. Nie można wykorzystywać czyjegoś wizerunku, a tym bardziej działać na jego szkodę. Nie wszyscy o tym wiedzą, albo i wiedzą, ale mają to gdzieś i myślą, że nikt nie zauważy.

Autor jest prawnikiem i w zabawny sposób przedstawia pułapki czyhające na twórców w internecie, które mogą doprowadzić do tytułowego potknięcia. A wierzcie mi, że niektóre upadki tym spowodowane, są naprawdę bolesne. Szczególnie jeśli w grę wchodzi odszkodowanie, którego ktoś od nas zażąda.

"Internet a prawo - jak się nie potknąć? Poradnik dla twórców. Tomasz Palak - recenzja

Chciałabym byście się na chwilę skupili i dobrze mnie zrozumieli. Książka jest ciekawa, są w niej podane przykłady, źródła i wyjaśnione konsekwencje nieprawidłowych działań w sieci. To oczywiście działa na jej ogromny plus. Autor jest wyluzowanym człowiekiem, nie mam co do tego wątpliwości, ale momentami jest na bardzo chaotyczny. I tu mam problem z właściwą oceną książki. Z jednej strony treści w niej zawarte są przydatne, ale z drugiej są w niej rzeczy, które mnie denerwowały i poniżej postaram się Wam to wyjaśnić.

Zbyt luzackie podejście do całości i zbaczanie z obranej ścieżki. Autor lubi opowiadać, przedstawiać przykłady, ale zamiast skupić się na konkretach, momentami gada bez sensu, owija w bawełnę, co mnie rozkojarza.

Do brzegu autorze. Rozumiem, że fajnie jest pokazać, że się znamy i jesteśmy przy tym wyluzowani, ale konkrety to nie jest mocna strona autora. Wolałabym by był przykład i wyjaśnienie działania lub konkretnej sytuacja i do niej przykład. Czytaj: krótko, zwięźle i na temat.

Chaotyczność myśli. Autor zaczyna pisać o jednym, by zaraz przejść do czegoś innego, nie kończąc poprzedniej myśli, by później wrócić do tego, o czym opowiadał na początku. To nie jest dobre.

Zbyt dużo przykładów działań za granicami naszego kraju. Brakowało mi przykładów złych działań na naszym internetowym rynku, chociaż pojawiają się w tej książce i takie. Owszem przykłady podane są jak najbardziej trafne, ale gadamy tu o domu zagranicznej gwiazdy, czy sprawie dotyczącej byłego prezydenta USA. A u nas nie ma internetowych potknięć? Dobrym przykładem jest gwiazda EKIPY Wersow, która posługiwała się przez długi okres czasu logo, do którego nie miała prawa. Nawet nie zapytała autora, czy może z niego korzystać. Wiem, że kogoś może nie obchodzić gwiazdeczka Youtubów, ale dziewczyna niezaprzeczalnie odniosła sukces, ma kupę kasy na koncie, jest rozpoznawana wśród młodego pokolenia, a nie oszukujemy się, że teraz takie osoby wiodą prym. Jest inspiracją dla wielu młodych osób, a swoim zachowaniem pokazała, że można kraść. A podobno studiowała prawo...

Jeśli książka ma być przeznaczona dla laików, to warto dostosować przykłady do ich działań w internecie, a raczej do tego, czego nie powinni robić. Stary wyjadacz chleba nie znajdzie tu  informacji, które go "oświecą". Chociaż może jakby Wersow przeczytała książkę autora wcześniej, to by nie było smrodu wokół jej osoby.

"Internet a prawo - jak się nie potknąć? Poradnik dla twórców. Tomasz Palak - recenzja

Nie było źle, niektórzy z tej książki sporo wyniosą, ale na mnie nie zrobiła ona takiego wrażenia, jakiego oczekiwałam, że zrobi. Spodziewałam się jakichś niesamowitych informacji, które sprawią, że "zrobię wielkie oczy i powiem - wow, tak, o tym nie wiedziałam." Dlatego mam mieszane uczucia. W skrócie całość opiera się na tym, że nie wolno kraść cudzej własności, wykorzystywać jej bez zgody autora, działać na szkodę innych, czyli takie rzeczy, o których zwykły Kowalski powinien wiedzieć. A internetowy twórca zanim zacznie działać w internecie, powinien tę wiedzę uzupełnić, gdy ma w niej braki. Nie w trakcie, a przed podjęciem działań. Bo później może być za późno na tłumaczenie "bo ja nie wiedziałem, że tak nie można".

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję grupie wydawniczej Helion.

piątek, 22 października 2021

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra" Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

27 października swoją premierę będzie miała książka Dagmary Chmurzyńskiej - Rutkowskiej "Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra". Choć staram się unikać poradników, to po ten sięgnęłam w momencie infekcji wirusowej mojego dziecka. Synek zaczął wymiotować, a ja nie wiedziałam co robić. Czy to już czas na pójście do lekarza? A może powinnam poczekać, aż samo minie? Doszłam do wniosku, że jestem beznadziejną matką i trzeba się dokształcić. I właśnie w tym momencie wydawnictwo Muza wysłało mi propozycję recenzencką tej książki. Widać moją beznadziejność było już czuć w promieniu wielu kilometrów.


"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

Moje życie diametralnie zmieniło się w 2017 roku, gdy urodził się mój syn. To właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że o życiu nie wiem nic. A na pewno uświadomiło mnie to jeszcze bardziej gdy zaczął chorować, a mi przyszło się z tym zmierzyć. Z każdą kolejną chorobą uczyłam się czegoś nowego. Niezidentyfikowany wirus i pobyt w szpitalu, rozcięta warga, łuk brwiowy, szkarlatyna, która dosłownie ścięła mi dziecko z nóg. A ostatnio przeraziły mnie wymioty. Co jak co, ale z wymiotującym dzieckiem to jeszcze do czynienia nie miałam. Przeraża mnie to całe dziecięce chorowanie. A Was?

Książkę czyta się szybko i jest ciekawa. A przynajmniej ja się wkręciłam, ponieważ moja chęć dokształcenia się była na tyle silna, że dosłownie ten tekst pochłonęłam. Książka dzieli się na na cztery części:
  • Ciąża i poród
  • Noworodek i niemowlak
  • Wiek dziecięcy
  • Szczepienia
Moja wersja recenzencka ma 350 stron, więc całkiem sporo.

Tak jak wspomniałam nie jestem fajną poradników. Nudzą mnie i wkurzają. Każdy ma swoje mądrości i próbuje innych do nich przekonać. Ale w przypadku tego poradnika jestem pozytywnie zaskoczona. Każdy z tematów jest omówiony krótko zwięźle i na temat, a swoje słowa Mama Pediatra popiera nie swoimi mądrościami, a wiedzą medyczną. I to mi się najbardziej podoba. Bardzo żałuję, że nie przeczytałam tej książki przed ciążą, ponieważ dużo informacji było dla mnie teraz powtórką, nie koniecznie mi do życia potrzebną, ponieważ mój syn ma już skończone 4 lata. Ale gdybym planowała ciążę i byłaby to moja pierwsza ciąża, czytaj byłabym laikiem w tej kwestii, to chciałabym, by oprócz dawania pierdyliarda różnych dziwnych rad, jeszcze ktoś mądry mi ten poradnik polecił. A najlepiej mi go podarował, a swoje cenne rady wsadził w kieszeń. 

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

Na co zwróciłam szczególną uwagę?

Bardzo podoba mi się rozdział na temat szczepionek, ponieważ w prosty sposób i bardzo przystępny Dagmara wyjaśnia różnice między szczepionkami płatnymi, a tymi od NFZ. Żeby mi ktoś wcześniej tak pięknie to wyjaśnił, to bym go uściskała. Podoba mi się również to, że bardzo mocny nacisk w całej publikacji kładziony jest na podkreślenie szkodliwości palenia i tego jak dzieci często są biernymi palaczami. Niestety u moich znajomych występuje ten problem i jak widzę ich palenie w domu, gdzie są dzieci, to aż mnie trzącha. Ale niektórzy nie widzą w tym problemu. Autorka książki w swojej publikacji zdrowo podchodzi do niektórych tematów i obala mity na temat cudownych suplementów diety, pomagających wzmocnić odporność u dzieci. Obrazuje również jak postępować w przypadku przeziębienia, gorączki, biegunki, wymiotów, a także zachłyśnięcia dziecka czy jego utraty przytomności. Niby nic nadzwyczajnego, bo każda mama powinna to wiedzieć, ale życie nas często weryfikuje, a z egzaminu dostajemy jedynki. 

Ale mam również wątpliwości, co do niektórych treści zawartych w tej książce.

Wiem, że Dagmara jest lekarzem i jej wiedzą poparta jest doświadczeniem w pracy z maluchami oraz studiami, ale są w tej książce również rzeczy, które mi nie pasują, choć nie wpływają negatywnie na odbiór publikacji. Uważam, że w dwudziestym pierwszym wieku, można kupić na rynku naprawdę dobry termometr i nie trzeba mierzyć temperatury dziecku do piątego roku życia w odbycie. Oczywiście zgadzam się z nią, że termometry przykładane do czoła oszukują, ale kupiliśmy elektroniczny termometr i mierzymy nim temperaturę pod pachą dziecku i jest w porządku. To nie jest termometr za kilka złotych i trzeba w taki sprzęt zainwestować, ale lepsze to od wkładania dziecku czegokolwiek do pupy. 

Nie podobało mi się wątpliwe wyrażenie o "cudownych niemieckich kropelkach", które rodzice sprowadzają z Niemiec, by pomóc swoim dzieciom przy kolkach.

" Na rynku jest wiele preparatów. Niektórzy mówią o cudownych "niemieckich" kropelkach, a ich sekret tkwi chyba tylko w prawidłowym dawkowaniu, albo przekonaniu rodzica, że niemiecka produkcja jest solidniejsza."

Można w to nie wierzyć lub wierzyć, ale nie podoba mi się to lekceważące podejście do tematu. Skoro to temat tak popularny, to może nasi lekarze powinni się przyjrzeć temu bliżej.  Sab Simplex, bo nim mowa, ma podobne działanie do naszego Espumisanu, czyli rozbija pęcherzyki powietrza i pozwala dziecku potocznie mówiąc się "odgazować". Krople poleciła nam nasza pediatra w przychodni, a że mój mąż ma rodzinę w Niemczech, to nam je przysłali. Suplement ten można kupić w każdej niemieckiej aptece bez recepty. To była najlepsza decyzja mojego życia, ponieważ mój syn miał koszmarne kolki. Do tego stopnia, że płakałam razem z nim. Wierzcie mi, że w tym czasie byłam w bardzo kiepskiej kondycji psychicznej, ponieważ jego płacz zaczynał się około 22, a kończył około 2 w nocy. Dzień w dzień. Nic nie pomagało, a ja byłam coraz bardziej zła i sfrustrowana. Aż do momentu, gdy w naszym życiu pojawił się ten suplement. Zresztą na mnie Espumisan nie działa, a po przyjęciu dawki Sab Simplex dla dorosłej osoby, bardzo silne wzdęcia z którymi miałam problemy po CC mijały w ciągu kilkunastu minut. Nawet jeśli to były czary, to cieszę się, że mogłam na chwilę zamienić się w czarownicę. A co do tego, że w polskie jest gorsze, na wielu płaszczyznach to widać, więc nie rozumiem czemu ktoś może nie wierzyć, że Niemcy mieli dobry pomysł? Nie rozumiem także czemu pada stwierdzenie, że te akurat kropelki prawidłowo dawkujemy? Przecież nikt nie podaje dziecku leków według własnego widzimisię, tylko stosuje się do zalecań. Dla mnie najważniejsze jest to, że pomogło, a mój synek się nie męczył. Kropka. 

Kolejnym drażliwym tematem dla mnie jest szczepienie w ciąży. Uważam, że to nie jest czas na szczepienia i nawet nie wiedziałam, że kobiety w ciąży można szczepić. Ale przed ciążą lub po jak najbardziej jestem fanką szczepień. Na Covid - 19 również się szczepiłam. Może to wynika z obaw o dziecko i faktycznie nic by mi się nie stało? Ale mimo tego bała bym się w ciąży zaszczepić.

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

Ta książka to jest typowe stanowisko pediatry, z którym coraz częściej spotykam się u wielu młodych lekarzy. Autorka duży nacisk kładzie na karmienie piersią i podkreśla jego znaczącą rolę w budowaniu odporności dziecka. Z jednej strony bardzo fajnie, ale z drugiej strony te naciski, by karmić tylko piersią do 6 miesiąca u wielu matek wzbudzają frustrację. Nie zawsze się bowiem da, ale dążyć do tego trzeba za wszelką cenę, takie jest to stanowisko. Jestem fanką karmienia piersią i chciałabym powiedzieć, że moje tylko na piersi było wychowane. Ale tak nie było. Wielokrotnie czułam się przez to gorsza, bo nie udało mi się karmić dziecka piersią. Dlatego to wręcz fanatyczne namawianie do karmienia piersią mnie momentami drażni. wiem dziewczyny, że jest to najlepsze i najzdrowsze. Ale wpędza w kompleksy mamy, którym się nie udaje.

"Jak zadbać o zdrowie swojego dziecka. Radzi Mama Pediatra"  Dagmara Chmurzyńska - Rutkowska

Mimo moich niektórych wątpliwości uważam, że jest to fajnie napisana książka i na pewno wniosła do mojego życia wiele cennych informacji. Ale myślę, że każda mama powinna wybrać z niej to, co faktycznie będzie dla niej najlepsze. O ile w przypadku niektórych rzeczy zgadzam z autorką w 100%, to w przypadku innych właśnie mam wątpliwości. Ale absolutnie nie neguję wiedzy, czy doświadczenia i szanuję, że właśnie dzięki chęci uświadamiania i niesienia pomocy ta książka powstała.


Macie ochotę przeczytać książkę Mamy Pediatry?










 

poniedziałek, 18 maja 2020

Jak dostawać książki za darmo? Czy to w ogóle jest możliwe?

Jak dostawać książki za darmo? Czy to w ogóle jest możliwe?


Zanim zaczęłam pisać bloga, często brałam udział w konkursach internetowych. Miałam do tego talent i udawało mi się wygrać całkiem fajne i przydatne nagrody. Książki, kosmetyki, rzeczy dla dzieci, bony na zakupy, karty przedpłacone czy rzeczy i sprzęt do kuchni. Ale w tym przypadku wkładałam dużo energii w pracę konkursową, a nie zawsze wygrywałam. Po jakimś czasie mi się to znudziło i zaczęłam prowadzić blog recenzencki, gdzie głównie pojawiały się kosmetyki. Od ponad roku na moim blogu i i instagramie pojawiają się też książki. Uprzedzając pytania, są to książki, których nie kupiłam, a dostałam je do recenzji.


Jeśli czytacie mojego bloga, to wiecie, że już Wam kiedyś pisałam o tym, że niektóre rzeczy można dostać za darmo - a przynajmniej takie jest przekonanie niektórych ludzi. Ale czy faktycznie tak jest, że dostajemy coś za darmo? 

Warto przeczytać: Jak to jest z tymi rzeczami za darmo?


Owszem, rzeczy, a w tym przypadku książki dostajemy za free. Co to oznacza? Nie płacimy za nie. Ale wcale nie oznacza to, że jest to produkt za darmo, ponieważ trzeba włożyć dużo pracy w to, by odwdzięczyć się osobie bądź wydawnictwu za to, że chcieli nam wysłać książkę.


Jeśli lubicie czytać tak bardzo jak ja, to prowadzenie bloga będzie dla Was świetnym rozwiązaniem. Ale jeśli chcecie przeczytać kilka książek i za nie zapłacić, ale nie kręci Was pisanie opinii, robienie zdjęć i zamieszczenie tego w sieci, to możecie wybrać inny sposób. 

Odpowiadając na Wasze pytanie: "jak dostać książkę za darmo?" oznajmiam, że jest na to kilka sposobów, ale nie łatwych, a są to konkursy.

Konkursy organizowane przez Wydawnictwa lub księgarnie.

Konkursy organizowane przez autorów czy patronów medialnych.

Konkursy organizowane przez blogerów lub strony poświęcone książkom.

Natomiast jeśli chcecie się postarać i dostawać wiecej, to trzeba zacząć prowadzić  media społecznościowe:

Bookstagram na Instagramie - tu trzeba skupić się na zdjęciach, ponieważ brzydko prowadzone bookstagramy nie mają fanów, a i w takie nikt nie będzie inwestować.

Blog - nie musi być na własnej domenie ani typowo książkowy. Jednak tu proponuję, że jeśli już chcecie robić własne zdjęcia, to by były one ładne.

Można też zrobić blog, gdzie będziecie wklejać okładki np: ze strony Wydawnictwa i pisać własny tekst. Jest to wygodny i szybki sposób i na pewno nie pochłania tyle pracy, co moje recenzje na blogu, ponieważ wykonanie zdjęć i obróbka są bardzo pracochłonne. 


Pamiętajcie jednak, że choć wszyscy dookoła trąbią o tym, że można dostać "coś za darmo", to Wy nie możecie się na to nabrać. Za każdym razem, ktoś, kto Wam coś daje, będzie oczekiwał czegoś w zamian. Nawet w przypadku konkursu, ponieważ musicie przygotować zgłoszenie i je zamieścić, a to również jest Wasza praca.

Ale jeśli lubicie czytać, a nie macie pieniędzy na kupowanie książek, to może warto skorzystać z moich rad i zacząć prowadzić blog lub bookstagram? Ale od razu uprzedzam - sprawia to dużo przyjemności ale i wciąga.

Często dostaję propozycje by coś zrecenzować. Nie biorę jednak wszystkiego. A czasami, gdy mi się coś podoba, to pytam czy mogłabym dostać książkę do recenzji. Lubię czytać i czytam dużo, więc gdybym miała kupić te wszystkie książki, to by już zbankrutowała. Blog i instagram to moje hobby, ale połączyłam przyjemne z pożytecznym. 



Chciałabym przygotować poradnik dla początkujących recenzentów książkowych, co Wy na to? 

Dajcie też znać, czy wpis się Wam podobał i czy chcecie więcej takich pogadanek u mnie na blogu.





piątek, 23 sierpnia 2019

Kerry Thompson, Coco Park Sekrety koreańskiego piękna - recenzja

Kerry Thompson, Coco Park Sekrety koreańskiego piękna - recenzja

Odkąd mój blog wszedł w fazę zwaną "recenzja książki", nie byłabym sobą, gdybym nie zrecenzowała dla Was oprócz ciekawej literatury kobiecej, również książki o tematyce beauty. Kilka takich książek już u mnie było. Po komentarzach widziałam, że lubicie takie recenzje, ale kilka z Was mi pisało, że wyobrażałyście sobie trochę inaczej tego typu książki. 

Spodziewałyście się w nich gotowej receptury na piękną skórę. Ale takiej przecież nie ma. Nie ma idealnej receptury dla wszystkich. Często padały również komentarze typy, że spodziewałyście się polecenia konkretnej firmy czy konkretnego produktu. W poprzednich książkach, o których Wam pisałam, tego nie było. Ale teraz mam dla Was coś ekstra. Odpowiedź na Wasze komentarze i bolączki. 


Nakładem Wydawnictwa Quello ukazała się przepięknie wydana książka o sekretach koreańskiej pielęgnacji. Przyznam się, że to tej pory byłam zielona w tej tematyce, a koreańskich firm kosmetycznych znałam może z 5, z czego ze 2 używałam na pewno. Czemu? Nie interesowałam się tym wcześniej. Może trochę się nawet bałam, że nie połapię się w gąszczu informacji i zamiast sobie pomóc, to zaszkodzę? Myślę, że tak właśnie było. 

Ale po przeczytaniu tej książki w mojej głowie się rozjaśniło i już się nie boję. Zapraszam Was do świata koreańskiego piękna. 


Sekrety koreańskiego piękna Kerry Thompson i Coco Park to przełomowy przewodnik po pielęgnacji skóry i makijażu. 

W książce znajdziecie min :
  • Historię koreańskiej kultury piękna. 
  • Koreańskie marki kosmetyczne zebrane w przejrzystym , ułożonym alfabetycznie spisie, co jest dla mnie rewelacją, bo nigdy nie wiem co skąd pochodzi. 
  • W rozdziale poświęconym koreańskiej pielęgnacji dowiecie się czym charakteryzuje się konkretny typ cery, jakie są rodzaje składników w kosmetykach - każdy z nich jest dokładnie opisany. 
  • Dowiecie się coś więcej o kategoriach produktów i tu będą podane przykłady konkretnych marek np.: jaki krem czy serum wybrać. 
  • Jak zbudować swój rytuał na podstawie podanych w książce gotowych przykładów rytuałów. Myślę, że teraz już dla nikogo nie będzie to tajemnica. 
  • Makijaż koreańskimi kosmetykami? Proszę bardzo. Nawet z użyciem konkretnych kosmetyków danych marek. 
  • I wiele, wiele innych przydatnych informacji.

Czy tylko ja mam wrażenie, że autorki wyłożyły mam wszystko na tacy? Ale żeby nie było, że narzekam. Bardzo się z tego cieszę. Teraz będzie mi łatwiej wdrożyć się w świat koreańskiego piękna i myślę, że wcale nie będzie to takie trudne jak mi się do tej pory wydawało. 

Z takich ciekawostek, których dowiedziałam się z książki, to na przykład to, że aby stworzyć swój pielęgnacyjny rytuał, wcale nie muszą mieć kosmetyków koreańskich. Mogę zacząć swoją przygodę z taką pielęgnacją, mając dokładnie to co mam w domu. A gdy już będę czuła się pewniej, śmiało mogę zrobić pierwsze zakupy koreańskich produktów. A gdzie? Wszystko jest podane w książce.
A teraz pewnie myślicie co ze składem? Jak go sprawdzić, skoro ma etykiecie język przypomina niekiedy tylko szlaczki? Szczególnie gdy nie kupujemy przez polskie sklepy. O tym też autorki pomyślały. Z tylu znajdziecie przydatny słowniczek składników INCI w języku koreańskim z tłumaczeniem na język angielski. 

Jak dla mnie rewelacja. 


Czy warto kupić tę książkę? Uważam, że tak. Każdy poradnik, który pomoże nam zadbać o siebie, jest na wagę złota. Szczególnie gdy jest napisany w jasny i przejrzysty sposób, tak jak ta książka. 


Razem z książką dostałam kilka produktów koreańskich marek i miałam przyjemność po raz pierwszy je przetestować. 


Wydawnictwo Quello bardzo dziękuję za możliwość zrecenzowania tej książki. Polecam ją z całego serca. I oczywiście bardzo dziękuję za kosmetyczne prezenty :)


Co myślicie o koreańskiej pielęgnacji?